Heliogabal - wnuk Mezy -Ewa Nowacka

Pisarze w walce o czytelnika, a czasami po prostu w walce, szukają nowych form wypowiedzi. Rzecz jasna eksperymenty – udane czy nie – przykuwają uwagę choć na chwilę, co można poczytać za mały sukces komercyjny. Książka Ewy Nowackiej raczej nie jest bestsellerem, a czarna stonowana okładka ze zdjęciem popiersia tytułowego cesarza spowoduje upchanie książki w niższych rzędach niszowych wydawnictw historycznych. Właściwie nie jest to nawet książka historyczna to raczej powieść – dziennik z przełomu II i III wieku n.e. poprzetykany wstawkami wywiadów obecnie przeprowadzonych z naukowcami - profesjonalistami z różnych dziedzin.

okładka książki

Tytułowym bohaterem książki jest małoletni rzymski cesarz Heliogabal, którego gros ludzkości zapamiętał, jako niedorosłe do pełnionej funkcji dziwadło, transseksualnego tyrana topiącego Rzym w niekończących się orgiach i bezmyślnej, groźnej zabawie. Jednak to nie on jest najważniejszą postacią opowiadanej historii. Jest nią jego babka Julia Meza, poprzez której losy i bardzo subiektywne słowa poznajemy tego infantylnego niezrozumianego chłopca posiadającego olbrzymią władze, a traktującego ją, jak zabawkę. - zabawkę, którą można zabijać. Starzejąca się Julia opisuje krok po kroku swoją drogę do władzy oraz zabiegi mające na celu jej utrzymanie. Wyrachowana i bezwzględna nie waha się poświęcić własnego, uzależnionego od niej wnuka – cesarza w chwili w której mógłby zagrozić jej planom.

Rzecz jasna Julia nie neguje nigdy swych wyborów przedstawiając się jako osobę zrównoważoną (zwłaszcza w opozycji do swego „zidiociałego i nieudanego” wnuka) i niemal niewinną, ale autorka pozwala odczytać między wersami o dominującym i nie znoszącym sprzeciwu charakterze kobiety. Heliogabal z drugiej strony to nierozumny cielaczek, który znalazł się na czele starorzymskiego stada. Jego życie upływa, przy oficjalnej dezaprobacie babki, tylko na zabawie i osadzaniu na prominentnych stanowiskach niewykształconych cwaniaków i złodziei, co nie przeszkadza Julii na wykorzystywanie tego stanu by pleść intrygi i spiski polityczne.

Historia opowiadana przez Julię Mezę, jak już wspomniałem, poprzetykana jest wywiadami autorki z pedagogiem, psychologiem i psychiatrą, a nawet endokrynologiem – na temat powodów zachowań Basjanusa (młodzieńcze imię Heliogabala).

Być może zabrakło w tej grupie antropologa kultury, być może także historyka niemniej eksperyment literacki pomimo pewnych niedociągnięć realizuje cel autorki. Zaproszeni lekarze a zwłaszcza zaprzyjaźniona z autorką wnikliwa czytelniczka ukazują obraz Heliogabala jako niezrozumianego przez otoczenie zagubionego i nie kochanego młodego chłopca, który pogubił się w tym wszystkim, z czym musiał się borykać. Być może był trochę niedorozwinięty, ale to, iż jego własna rodzina wykorzystywała go i traktowała jak bezwiedną marionetkę doprowadziło do pogłębiającego się szaleństwa zmieniając wrażliwe dziecko w krwiożerczego socjopatę na górze łańcucha pokarmowego.

Rzym przetrwał te krótkie, zakończone zamachem, rządy i czaił się na skrzywienie kolejnych cesarzy. Pozostało jednak pytanie, kto tak naprawdę był „potworem noweli” - ten co zabijał, czy ta, co go ulepiła z własnych żądz i niezrealizowanych ambicji.

Książka nie jest najłatwiejsza w odbiorze. Czasami pewne zdania na siłę narzucają konkretne myśli, a warstwa historyczna jest pozbawiona smaczków ale warto po nią sięgnąć ponieważ nowatorski pomysł jak i sama opowieść jest warta poznania.

Marcin Marchlewski

Wydawnictwo Nowy Świat
ISBN: 978-83-7386-321-7