Minął już ponad tydzień nowego roku. W Redakcji staramy się dogonić rzeczywistość, która po długiej przerwie świątecznej ruszyła z kopyta do przodu. A skoro już o kopytach...
W redakcji – z przerwami – od prawie roku testowaliśmy kilka gier i chyba nadeszła wreszcie pora, żeby je Wam przedstawić. Przez czas świąteczny testy stały się nieco bardziej intensywne. Dzięki temu mamy nawet świeże spostrzeżenia.
Instrukcja i zasady
Pierwszą z tych zaległych gier jest Lewis & Clark. To gra, której największe atuty pochodzą z jej klimatyczności. Chociaż bardziej sceptyczni gracze mogliby uznać tę pozycję za nieco rozbudowany wyścig, to jednak trzeba jasno przyznać, że zabawa jest nieco bardziej zróżnicowana.
Gra przenosi nas do XIX wieku i czasów pionierskich wypraw i zdobywania kolejnych fragmentów Dzikiego Zachodu. Zawodnicy zajmują miejsce znanych traperów, badaczy i zdobywców – stają się kierownikami wyprawy, której zadaniem jest jak najszybciej dostać się do Luizjany – tym razem zakupionej od Francuzów. Jako tacy będą musieli się zmierzyć z pewnymi logistycznymi wyzwaniami. W tym miejscu wypadałoby powiedzieć, że istota polega faktycznie na wyścigu, ale by móc wziąć w nim udział należy przygotować sobie odpowiednie zasoby ludzkie i prowiantowe. Oczywiście im większy ciężar towarów tym wolniej będziemy się poruszać. Im więcej ludzi, tym więcej zasobów będziemy potrzebować i tak dalej. Ta część może być podciągnięta pod typowy worker's placement. Zaś kiedy będziemy już gotowi pogonić zaprzęg (jeśli go mamy) i wyruszyć bardzo przydatna będzie umiejętność budowania talii, bo to właśnie odpowiednie karty przyspieszą nasz marsz, albo zwolnią naszych przeciwników.
Po drodze gracze będą zagrywać karty postaci, wzmacniać je figurkami i zasobami, rozbijać obozy i pozyskiwać nowe zasoby.
Sama instrukcja może sprawiać wrażenie skomplikowanej, bo i możliwości podczas tury jest sporo. Warto więc podczas zapoznawania się ze wskazówkami poświęcić im trochę więcej uwagi, by niepewności nie psuły potem zabawy.
Wiek, liczba graczy i czas gry.
Według wydawcy wiek minimalny to 14 +. Co prawda konieczność – czasem nawet bardzo – silnego główkowania i budowania taktyki, wydaje się, że można tę granicę obniżyć o dwa lata. Przy okazji młodzież otrzyma małą dawkę ciekawej historii.
Liczba graczy to 1-5 – i jest to bardzo dobra wiadomość, bo w tę ciekawą grę można zagrać w wariancie solowym oraz w nieco większym (niż standardowe) gronie. Pozostaje więc jeszcze czas.
Wydawca zaproponował 30 minut na gracza. W redakcji nie przepadamy za takim wyrażeniem długości czasu gry. Prawdopodobnie dlatego, że przy planszy zazwyczaj zasiadają osoby o skrajnie różnych intensywnościach namysłu. Prosty rachunek wskazuje, że gra powinna zająć między 30 minut, a 2 i pół godziny. Dolny limit wydaje nam się odrobinę za niski. Górny zaś mógłby (niepotrzebnie) zniechęcić mniej zaawansowanych graczy. Prawda – leżąca jak zawsze pośrodku – jest taka, że pierwsze rozgrywki zawsze będą dłuższe. Ale okolice 90-120 minut wydają się całkiem realne.
Opakowanie, gra i ogólne wrażenie
Gra zapakowana jest w standardowo duże pudełko. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że mieści ono raczej dużą planszę, plansze dla graczy, dużą ilość znaczników, pionków i żetonów, to wszystko wydaje się być na miejscu. Wykonanie poszczególnych elementów jest porządne i doskonale pomaga w budowaniu klimatu nad planszą.
Początkowe obawy związane z ilością reguł mijają dość szybko i zostają zastąpione skupieniem i knuciem intrygi. Jedyny mankament ujawnił się podczas rozgrywki, w której jeden z graczy pokonał prawie całość trasy w jednej turze. Wcześniej oczywiście mocno kombinował i obficie się zaopatrywał. Na szczęście takie przypadki nie są regułą, lecz odstępstwem od niej.
Lewis & Clark to raczej propozycja na popołudnie niż na przerywnik pomiędzy innymi grami, ale warto się nią zainteresować. Szczególnie jeśli lubicie podróże i opowieści o Indianach.
Grę do recenzji dostarczyła nam firma Rebel.pl