Brzydota ma więcej zalet niż piękno. Zawsze przetrwa.
Kto z Was może z czystym sumieniem powiedzieć, że wie kim był Serge Gainsbourg? Czy ktoś znał i „kojarzył” go na tyle, by wskazać go w tłumie innych twarzy, albo wymienić kilka tytułów z nim związanych. Kim był? Piosenkarzem? Aktorem? Autorem? A może tym wszystkim...
Nie jestem przyzwyczajony do rozpoczynania recenzji od cytatu. Tym razem uważam to za szczególnie uzasadnione, ale o tym za chwilę. Najpierw chciałbym się rozliczyć z innej rozterki. Czy warto rozpoczynać recenzję od przyznania się do niemal kompletnej niewiedzy na temat bohatera książki, którą się właśnie przeczytało? I dlaczego właściwie sięgnąłem po biografię kogoś, kto był mi zupełnie obcy? Otóż...
...w takich przypadkach najczęściej działa ta jedna „iskra”, która powoduje, że ciekawość rozpala się i nie chce dać spokoju, chyba, że zaśnie zaspokojona. Na pytanie, czy słyszałem kiedyś o Gainsbourgu odparłem – zgodnie z prawdą – że francuskimi artystami nie interesuję się prawie wcale. Owszem kiedyś słyszalem o Belmondo, którego moja rodzina określała mianem przystojnego brzydala, oraz o Delonie (określanym nieco inaczej), ale to był szczyt mojego zainteresowania. Po namyśle dodałem jeszcze, że pamiętam taki utwór z radia – który był tak zmysłowy, że nawet w moim – dziesięcioletnim wówczas – umyśle, rozgrzewało najskrytsze myśli aż do czerwoności. Ten utwór nazywał się chyba „Je t'aime” i cały czas zastanawiałem się, dlaczego rodzice pozwalali mi go słuchać. Moja rozmówczyni uśmiechnęła się tylko i stwierdziła:
- To może lepiej niech Pan przeczyta tę książkę.
I tak zostałem przeniesiony w czasie, aż do dzieciństwa, kiedy przy starym radiu, skrzeczącym i monofonicznym stałem w kapciach i próbowałem wykombinować znaczenie słów tej piosenki.
Dobra książka, nawet biografia, tak właśnie powinna działać – przenosić Cię tam, gdzie w danej chwili zupełnie nie spodziewasz się siebie znaleźć.
Mimo skończonej lektury Serge Gainsbourg jest dla mnie w wielu płaszczyznach wciąż wielką tajemnicą. Choć wydaje się, że książka ujawniła część jego sekretów, to jego pobudki, inspiracje, czy pomysły za każdym razem zaskakiwały. Gainsbourg był określany przez licznych mianem obrazoburczego, obrzydliwego sandalisty. Artysta sam siebie uważał za brzydala, choć los skrzyżował jego ścieżki z najpiękniejszymi kobietami na Ziemi. Cytat, którego użyłem na początku obrazuje sposób obrony przed nieżyczliwymi mu opiniami oraz dystans do samego siebie.
Wędrówka z książką zaczęła się od starego odbiornika radiowego i wieku lat dziesięciu. Potem było już zdecydowanie bardziej kolorowo. Za każdym razem poddawałem testowi własną odwagę i wyobraźnię – co byłbym w stanie, a czego nie zrobić; gdzie chciałbym się znaleźć, a skąd uciekałbym w chmurze kurzu. Być może niektórzy z Was poczują się zniesmaczeni tym, co tam przeczytacie, być może zachwyceni, ale jedno powiem Wam wprost: Sięgnijcie po tę książkę – poruszy Waszą wyobraźnię.
Wydawnictwo Marginesy
ISBN: 978-83-933758-8-2