Uczciwa oszustka – Tove Jansson

Nie pierwszy raz mógłbym rozpocząć opowieść o książce słowami: Kiedy mieszkasz w małym miasteczku, coś ważnego/tajemniczego/dziwnego musi się wydarzyć. Coś na tyle niesamowitego, że warto o tym napisać w książce.

okładka książki

A czy wspomniałem, że tym razem chodzi o małe skandynawskie miasteczko? Już samo to powinno nam wyjaśnić, w którym kierunku pójdzie budowanie nastroju. I tak mamy tu do czynienia z kilkoma modelami mieszkańców – samotnych (wdów, wdowców, panien i kawalerów), rodzin rozbudowanych (wielu braci sióstr prowadzących rodzinne interesy), czy wreszcie małżeństwa – pozornie szczęśliwe, ale wszyscy wiemy, że coś się musi pod tym kryć. Są jeszcze brat i siostra, o których wiadomo naprawdę niewiele, nawet mimo tego, że ona jest główną bohaterką lektury. Choć to nieprawda – do samego końca nie byłem pewien, do kogo przypisać tytuł tej książki, bo pod wieloma względami pasował przynajmniej do dwóch postaci i fakt, że jedna z nich się przyznała do oszustwa niewiele tu zmienia.

I jest jeszcze coś... spokój. Jeśli chciałbym wspomnieć jakąś szczególnie emocjonującą „akcję” chyba miałbym z tym problem. Dlaczego więc, podczas lektury Uczciwej oszustki ciągle oglądałem się przez ramię i zastanawiałem się, co mnie zaraz zaatakuje? Czy książki powinne tak działać na człowieka?

Oczywiście.

Tove Jansson zabrała mnie na wycieczkę do małego miasteczka, prawdopodobnie zamieniła w tchórzliwą wiewiórkę, posadziła na drzewie i powiedziała: „a teraz patrz”. Patrzyłem i czekałem... Już od początku opowieści miałem wrażenie, że o mieszkańcach wiem prawie wszystko, ale jednocześnie prawie nic. Zupełnie jak o moich sąsiadach. Mogłem więc spodziewać się po nich wszystkiego, łącznie z tym, że jak tylko się odwrócę, zaczną mnie obgadywać. Ze względu na niesamowitą opowieść (a może również przez niezamierzone konotacje z „Lśnieniem”) bałem się jeszcze tego, że jeden z nich będzie miał siekierę, sekator, albo przynajmniej owczarka niemieckiego. Na szczęście nic takiego się nie stało. Ale...

...czy aby na pewno? Jeśli spodziewacie się, że książka na ostatniej stronie przyniesie Wam rozwiązania wszystkich pytań, których przysporzyła wcześniej, to się zawiedziecie. To kim – a może czym – jest główna bohaterka nie jest wyjaśnione, a autorka ani jednym zdaniem nie zdradza ochoty, by się tą tajemnicą z Wami podzielić. Zamknąłem książkę i jeszcze przez jakiś czas oglądałem się przez ramię.

Fenomenalnie poprowadzony nastrój przypomniał mi dzieciństwo, kiedy każda bajka wciągała mnie po uszy i przygody bohaterów przeżywałem jak swoje własne. A to powiedziawszy, zdałem sobie sprawę, jak bardzo naprawdę boję Buki.

Czy wspomniałem, że to właśnie Tove Jansson? Wiecie „ta od Muminków” …

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11967-4