Zmorojewo - Jakub Żulczyk

Tytus Grójecki, jak każdy nastolatek ma świra. W tym wypadku na punkcie mrocznych tajemnic i rzeczy nadprzyrodzonych. Śledzi uważnie każdy odcinek telewizyjnego show „Tajemna Strona”, w którym prowadzący, niejaki Adolf Błysk, mierzy się co tydzień z kolejnymi potwornościami czającymi się w cieniu.

okładka książki

Tytus nie jest może typem samotnika ale za nic nie daje się zmusić rodzicom do wyjścia na dwór, by bawić się z rówieśnikami (podwórkowymi tyranami w mniemaniu Tytusa). Z rozkwitającą płcią niewieścią też mu za bardzo nie idzie. Słowem materiał na bohatera.

Przymusowe zesłanie na wakacje na Warmię do dziadków osładza jedynie fakt, iż wedle pozyskanych z tajemniczego źródła informacji właśnie tam, w Głuszycach, zdarzyły się niepokojące zaginięcia. Po ciemnym lesie coś krąży, słowiańskie zmory szeleszczą po krzakach, babcia martwi się o zadrapanego Tytusa, sąsiadka Anka o ślicznych oczach popala w ukryciu, a do tego magiczna Bariera zaczyna słabnąć i prastare miasto wypełnione pokracznymi istotami staje się widoczne. Ten fakt zaś powoduje, iż jest ono zagrożone zarówno ze strony chciwych ludzi, jak i bezlitosnych istot Czerni przez duże CZ. Wszystko to wymieszane w młodzieżowym stylu nawiązującym zarówno do horroru jak i do powieści o wielkiej przygodzie czającej się tuż za rogiem.

Autor jak sam stwierdził zamierzał stworzyć historię dla wszystkich, zarówno dzieci, jak i ich rodziców. To jednak trudna sztuka - zadowolić każdego czytelnika - i trzeba pójść na ustępstwa obniżające poziom. Przyznaję dość umiejętnie żongluje on konwencjami przywołującymi styl okropieństw Kinga i Barkera czy sztubacki klimat z harcerskich książek Zbigniewa Nienackiego i Kornela Makuszyńskiego. Pytaniem jest jednak czy wmieszanie odrobiny gore i splatterpunka do życia wyjątkowo nudnie praworządnego Tytusa zainteresuje dzisiejszą młodzież?

Dorośli także mogą poczuć się trochę niedopieszczeni: pośród naprawdę ciekawych pomysłów jakimi jest np.: umieszczenie na kartach powieści trzech magicznych przedmiotów Lustra Twardowskiego, Kwiatu Paproci i Portretu kobiety Cmentarnej brak jest rozwinięcia ich historii i stworzenie tylko dla tych reliktów mikropowieści w powieści.

Autor, co trochę irytuje, nadużywaniem słów z dużej litery starał się nadać ton tajemnicy, to jednak nie wystarczy. Zapomniał bowiem, iż sama historia też musi wciągać i to także detalami (jak to jest u Kinga). Być może to zabieg mający przyciągnąć potteromaniaków i pamiętnikowampiromaniaczki, jednak ja czuję jakby ktoś próbował obrażać mój intelekt.

Dobry warsztat rzemieślnika, kilka ciekawych opisów, trochę wartkiej akcji, próba zmierzenia się z mitologią słowiańską, ale brak suspensu i postaci które potrafią wryć się w pamięć i straszyć nocą po zamknięciu oczu. Typowa pozycja na lato do szybkiego przeczytania zwłaszcza w słotne dni na Warmii i Mazurach.

Marcin Marchlewski

Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11783-0




tę książkę dostaniesz również w Amazonka.pl , Merlin.pl oraz Selkar.pl