Bajaderka #10

Tak sobie siedzę i myślę, że może z bajaderki zrobię miesięcznik, zamiast tygodnika – póki co i tak wychodzi mi rocznik… A może zupełnie zmienię ją w nieperiodyk. Cóż dużo czytam, Redackyjne Chochliki kradną mi resztę czasu i jakoś tak na pisanie się nie zbiera, a i inne przeszkadzajki potrafią być bardzo efektywne. Do pisania potrzebna jest melodia.

Tę bajaderkę zacząłem pisać jeszcze w styczniu. Niby z zasady miało być tylko o książkach, ale przecież wszyscy wiemy, że prędzej, czy później, musi się pojawić coś jeszcze. Książki też czytamy w różnych okolicznościach i… właśnie kiedy zaczynałem ją pisać, pojawiła się wiadomość, która zabrała mi melodię. Zmarła Dolores… Nie znałem jej osobiście, nie miałem okazji być na koncercie, ani też nie posiadam jej autografu, więc i sam poczułem się zaskoczony, że mnie to tak ruszyło. Ale zdałem sobie sprawę, że powstanie i historia The Cranberries były intensywnie obecne w moim nastoletnim etapie kiedy kształtowało się wiele cech – tych, które cenię sobie w sobie najbardziej. Prawdopodobnie każdy miał taki moment w życiu – albo nawet kilka.
Dobranoc Dolores… God be with you too

A jak już mi się zebrało na wspomnienia, to przegrzebałem swoje skromne archiwum i odnalazłem w nim bardzo przyjemną ciekawostkę związaną ze świeżo ubiegłym świętem. Dwa lata temu Ania z Myśli i Słowa Wiatrem Niesione zwróciła się z nietypową prośbą do kilku facetów. Efekt był zaskakujący chyba dla wszystkich. Jeśli jesteście ciekawi, o co chodziło, to zapraszam do wpisu Męskim okiem. Najpiękniejsze historie miłosne. Swoją drogą jestem ciekaw, czy coś się zmieniło w tych opiniach przez ostatnie dwa lata.

A luty biegnie dalej – garść ciekawostek z newsletterów.

Wydawnictwo literackie zapowiedziało wydanie książki Pszczoły, Joachima Pettersona. To bardzo intensywnie eksploatowany, ale i tak zapisuję tę książkę na liście życzeń, bo wręcz nie mogę się doczekać wiosny.

Druga książka, która przykuła moją uwagę w lutym, ukazuje się chyba dokładnie dzisiaj i jest to propozycja raczej dla Chochlików, ale… Najwyższa góra, najgłębszy ocean. z Naszej Księgarni może być doskonałym pomysłem, by uzyskać odrobinę spokoju, gdy Młodzież zadaje nadmiar pytań o sens życia, wszechświata i całej reszty… Oczywiście jest to miecz obosieczny, bo jeśli ja tej książki nie przeczytam, to oni będą posiadali wiedzę, której mi będzie brakować, więc… sami wiecie.

Myślę, że zawieszę również oko na Partenonie Mary Beard. Pozostaje we mnie pewien sentyment do archeologii i wszelkich starożytności, a na historiach z wydawnictwa Rebis jeszcze się nie zawiodłem.

Prawie bym zapomniał – nie ma w tym żadnego nepotyzmu, a raczej jest sama ciekawostka, którą sam dopiero niedawno zauważyłem. Jeśli macie chwilę to zajrzyjcie sobie na Czytanie przy kominku. Ja tak zrobiłem – bo wiecie przecież, że przykominku jest całkiem miło.

W lutym krótko, bo i miesiąc krótki. Zatem do następnej recenzji i następnej bajaderki.

Kurcze… co ja zrobię na to dziesięciolecie?

Kamil