Sobotnie popołudnie, a za oknem chlapa… Zwinęłam się więc na kanapie w towarzystwie kubka ulubionej kawy, dwóch niemałych psów i głównej bohaterki, Niny Petrykowskiej. Na kilka godzin zagłębiłam się w świat szesnastolatki i jej rodzinno-sercowo-koleżeńskich problemów.
Och... każdy z nas miał kiedyś szesnaście lat. Pamiętam, że wydawało mi się wtedy, że dorośli są poważni i stateczni, podczas gdy dzieci tłuką się łopatkami w piaskownicy. Z czasem, kiedy dorosłam, dotarło do mnie, że dorośli wciąż są jak dzieci, tylko co innego pełni rolę łopatek i piaskownicy… Ale wracając do książki – Nina nie wierzy w siebie, czuje się samotna i nierozumiana, uważa się za osobę nieatrakcyjną. Wszystko czego chce to trochę uwagi ze strony otoczenia. Niby wszystko w normie, bo kto z nas w tym wieku tego nie przeżywał?
Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale czytając o jej relacjach z mamą odnoszę dziwne wrażenie, że pani Petrykowska ma dokładnie takie same problemy. Jest tylko jedna różnica: Nina ma wszystko przed sobą, a mama Niny żyje od występu do występu. Bo w małych miasteczkach nawet zwykłe wyjście z domu i pokazanie się sąsiadom może być występem…
Nieoczekiwanie w miasteczku zdarza się tragedia – ginie młody chłopak, dawny kolega Niny. Za sprawą nieprzemyślanej rozmowy z koleżankami i dziwnej serii przypadków dziewczyna wchodzi w rolę młodej wdowy po kimś, kogo prawie nie znała. A potem nie potrafi się z tego dziwnego kłamstwa wyplątać. Wydaje się, że nie ma nikogo kto mógłby jej naprawdę pomóc. Koleżanki, psycholog w szkole, nauczyciele i mama – wszyscy wydają się być przejęci udawaną tragedią, ale każdy, na kim jej zależy, ma w tym jakiś własny interes. Nina nagle odkrywa, że najżyczliwsi jej ludzie to ci, których dotąd nie dostrzegała. Cała ta sprawa powoduje, że dziewczyna gwałtownie dorasta i zaczyna zauważać, że jeśli chce się być w centrum uwagi, trzeba samemu komuś trochę uwagi poświęcić.
Podoba mi się sposób, w jaki autorka oddała występujące w książce postaci: mamę Niny, pojawiającego się momentami tylko ojca, brata, ciotkę, niepełnosprawną kuzynkę, przyjaciółkę dziewczyny, panią psycholog, matkę chłopca, który zginął. O każdej z nich trudno wyrobić sobie jednoznaczną opinię. Ale przecież takie właśnie jest życie, prawda? Nasze relacje z otoczeniem są mocno zależne od tego, co gnębi nas samych. I od naszej umiejętności spoglądania na własne kłopoty z właściwej perspektywy. Czasem problemem jest lekceważenie ważnych spraw, a czasem wyolbrzymianie drobnych niepowodzeń. Ale dystansu każdy z nas musi nauczyć się sam – i dla mnie właśnie o tym jest ta książka. A że jedni opanują tę lekcję w wieku szesnastu lat, inni na emeryturze, a jeszcze inni nigdy... trudno.
Mimo że jestto książka kierowana dla nastoletnich czytelników, zachęcam do sięgnięcia po nią. Szczególnie zachęcam rodziców, bo to świetny sposób, żeby sobie przypomnieć siebie w wieku nastoletnim. Gwarantuję, że po tej lekturze inaczej spojrzycie na swoje młodsze pokolenie.
Wydawnictwo Egmont
ISBN: 978-83-237-5226-4