Stephanie Meyer publikując kultowy już Zmierzch rozpoczęła swoisty wyścig zbrojeń. Wyścig, w którym rolę arsenału odgrywają wampiry. Pisarze z różnych stron świata usilnie udowadniają, że to przedstawiane właśnie przez nich historie o krwiopijcach są najciekawsze czy też najbliższe prawdy. Oleg Diwow ze swoją książką tylko w tę rywalizację aktywnie się włącza. Na kartach Nocnego obserwatora przekonuje, że najlepsze są wampiry rodem z Rosji.
Współczesna Rosja. Pracujący na co dzień w Moskwie jako dziennikarz Andriucha Łuzgin po dwóch latach powraca do niewielkiej wioski o wdzięcznej nazwie Zaszyszewie. W należącym do siebie domu chce spędzić spokojne wakacje. Zrelaksować się, oderwać na chwilę od codziennych zmartwień, zregenerować siły potrzebne do pracy i poważnie zastanowić się nad tym, co dalej robić w życiu: pozostać przy dziennikarstwie, czy też zająć się pisaniem powieści. Własne zamierzenia Łuzgin będzie jednak mógł zrealizować tylko częściowo. Co prawda nie wypocznie na łonie natury, za to zyska szansę zdobycia tematu do swojej pierwszej książki. W prowincjonalnym Zaszyszewiu dzieją się bowiem rzeczy niebywałe. Rolników terroryzuje tajemniczy stwór, który brutalnie zabija, a następnie pożera zwierzęta hodowlane. Grupa mężczyzn postanawia przeciwstawić się zagrożeniu, a do działania angażuje także Łuzgina. Po kilku nieudanych próbach obławy, udaje się w końcu dopaść groźnego zwierza. Jakże wielkie jest zdziwienie chłopów, kiedy okazuje się, że złapali wilkołaka. Opanowawszy przerażenie chcą oni ukatrupić bestię rozwiązując tym samym ostatecznie problem jej niszczycielskiej działalności. Ich zapędy powstrzymuje jednak Łuzgin, który dostrzega w wilkołaku kogoś więcej – bohatera, którego historię zamierza opisać. „Ten cud natury był kiedyś człowiekiem, jeśli będziemy traktować go po ludzku, zechce znowu nim być” – przekonuje Łuzgin, nieświadom tego, że to dopiero początek jego niesamowitych przygód i poważnych kłopotów zarazem…
Pierwsza część fabuły, której zarys nakreśliłem powyżej jest zarazem najmocniejszą stroną książki. Pomijając fakt opisu perypetii głównego bohatera, Diwow tworzy znakomity rys socjologiczny współczesnej rosyjskiej prowincji, bo Zaszyszewie to nic innego, jak typowa wieś w kraju naszych wschodnich sąsiadów. „Tu człowiek był przyjmowany nie wedle tego, jak się chciał pokazać, tylko wedle tego, jakim naprawdę był i może jakim sam siebie nigdy wcześniej nie postrzegał” – to tylko jedna z wielu celnych, niemalże reporterskich obserwacji, które autor wkłada w usta swojego bohatera, człowieka, który przyjeżdża na wieś, by choć na chwilę odetchnąć od wielkomiejskiego szumu. Rosyjska wieś to też miejsce kontrastów. Z jednej strony w Zaszyszewiu na Łuzgina „dokoła czyhały lingwistyczne dziwactwa”, z drugiej na ulicach mógł dostrzec nawet tak nowoczesne samochody, jak ford sierra. Diwow opisuje wieś barwnie i z humorem, choć gorzkich refleksji również nie brakuje. „Nikomu nie jesteśmy potrzebni i już potrzebni nie będziemy” – stwierdza jeden z rolników mówiąc Łuzginowi o tym, że w Zaszyszewiu czas się zatrzymał, a bogata Rosja o nich zapomniała.
W kolejnych dwóch częściach powieści pojawiają się – obok wymienionego już wilkołaka – wampiry oraz inne dziwne stwory i wówczas książka traci swój urok. Diwow rezygnuje z obserwacji społecznych, stawiając na dynamiczny rozwój akcji, która zamiast nieprzewidywalna ma być przede wszystkim widowiskowa. Niestety, robi się przez to zbyt efekciarsko. I choć wampiry Diwowa nie przypominają nieśmiertelnych, lalusiowatych, pięknych istot znanych z kart książek wspomnianej już Meyer, to Nocnego obserwatora nie czyta się wcale lepiej niż Zmierzchu. Nie można autorowi odmówić wybujałej wyobraźni, skoro ta pozwoliła wymyślić mu tak wiele pozbawionych sensu rewelacji na temat krwiopijców. Prawdy te serwowane w dużych ilościach dla większości czytelników mogą okazać się trudne do zaakceptowania. Momentami, patrząc na fantazje Diwowa, trudno powstrzymać uśmiech politowania.
Nocny obserwator to książka o dwóch, jakże różnych obliczach: świetną pierwszą częścią i zaledwie przeciętnymi drugą oraz trzecią. Jaka jest więc średnia przekrojowa dla całej powieści? To każdy czytelnik musi ocenić sam.
Fabryka Słów
ISBN: 978-83-7574-076-9