Tiffany Aching dorosła. Nie jest już „rzemiechą”, stała się całkowicie samodzielną czarownicą – i do tego bardzo, bardzo dobrą. Ciężko pracuje od rana do wieczora – a praca czarownicy wygląda zupełnie inaczej niż ludziom się wydaje. W tajemnicy powiem Wam, że czarownica pomaga ludziom. Nie, nie za pomocą magii – tylko troski płynącej z zasady: „ktoś musi mówić za tych, którzy nie mają głosu”. W każdym razie niewiele tam miejsca na tańce bez spodniej odzieży.
Czarownice pilnują granic. Między ciemnością a światłem, między życiem a śmiercią, między ich światem a innymi światami – które czasem z nim kolidują. I dlatego któregoś ranka Tiffany czuje, że dzieje się coś niedobrego, że nadciągają kłopoty. Po kilku latach Królowa Elfów znów marzy o świecie ludzi…
Ostatnia książka Prattcheta jest pożegnaniem – zaczyna się od spotkania ze Śmiercią niezłomnej Esme Weatherwax. To wielkie osłabienie ochronnych mocy Świata Dysku. Jej odejście wyczuwają wszyscy, którzy choć trochę mają do czynienia z magią; bez względu na odległość. Równowaga została zachwiana i wszystko może się wydarzyć… Och, wszyscy wiedzą, że czarownice nie mają przywódczyń, ale wiedzą też, że Esme była taką przywódczynią, której czarownice nie mają. I teraz ktoś to przywództwo, którego nie ma, musi przejąć. Babcia Weatherwax wyznaczyła swoją następczynię. Gdzieś tam w tle wciąż pobrzmiewają słowa: „niczego mniej się po tobie nie spodziewam” i Tiffany wie, że nie może odrzucić tej schedy. Czy „wejdzie w buty” babci? A może ułoży świat po swojemu? Nie jest łatwo prowadzić dwa odległe od siebie „gospodarstwa”, zwłaszcza że nie wszystkim się podoba wola babci, więc dziewczyna pracuje jeszcze ciężej – ale wciąż uważa, że to za mało. I co gorsza, ludzie też tak uważają.
„Cokolwiek robiła, to było za mało. Codziennie wstawała wcześniej i później kładła się spać, ale to wciąż było za mało. Myślisz, że tak można żyć? Troszczysz się o wszystkich, ale kto troszczy się o ciebie?”
A może jednak… a może ktoś się troszczy, tylko tak łatwo o tym zapomnieć w ciągłym biegu?
Czarownice nie są miłe, bo mówią ludziom rzeczy, których ludzie nie chcą słyszeć – ale które ktoś powiedzieć im musi. Czarownice są samotne. Czarownice są potrzebne, ale nie są lubiane. Czarownice robią różne rzeczy, dlatego że ktoś je musi zrobić, a to one właśnie czują się za wszystko odpowiedzialne. Jak trzeba być mocnym żeby stale dźwigać ciężar ponad siły?
Na szczęście w samą porę pojawia się Geoffrey, chłopak, który chce zostać czarownicą. Ma niezwykły dar przynoszenia spokoju i… więcej Wam nie powiem, bo tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Przecież to pożegnanie. Chociaż… ja wiem, że Terry wciąż jest z nami.
Jest i będzie zawsze, i tu, i tam - wszędzie
Wydawnictwo Doubleday