Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być małym i utalentowanym kameleonem? Przyznam szczerze, że mi się to nie zdarzyło. Podobnych trosk nie doświadczyłem również w przypadku kota Filemona, Shreka, Nemo ani Koziołka Matołka. W tym ostatnim przypadku jednak przeżyłem mały szok, kiedy po latach oglądania go na szklanym ekrania sięgnąłem po wersję papierową. Wróćmy jednak do Kameleona.
O aktorach – zwłaszcza tych dobrych - mówi się, że są właśnie jak kameleony – potrafią się wpasować w każdą scenę i sytuację. Rango to z kolei opowieść o przypadu nieco odmiennym. Główny bohater jest bowiem kameleonem, który zdecydował być aktorem. Jak się okazało, był to wybór trafny, bo kiedy – zupełnym przypadkiem – wypłynął na szerokie wody (choć „wody” są tu terminem wyłącznie umownym), jego talent rozkwitł feerią barw. Rango – prezentujący się równie dobrze w stroju Johna Wayna, jak i w koszulach á la „wczesny Cejrowski” - nie tylko przekonywująco opowiada i odgrywa najróżniejsze epizody i dłuższe historie. On sam staje się
bohaterem własnych opowieści.
Teraz jeszcze słów kilka o tym, dlaczego zacząłem od Koziołka Matołka. Otóż dlatego, że tak naprawdę nie miałem okazji do obejrzenia filmu o Rango, ale o jego przygodach (oraz o talencie) dowiedziałem się z książki zatytułowanej Rango – opowieść z Dzikiego Zachodu oraz z albumu Rango – Filmowe przygody Kameleona. Pierwsza z nich, to przykład wspaniałej ballady o bohaterze, który – początkowo nieświadom swojego przeznaczenia (ani swoich możliwości) – ratuje umierające miasteczko z rąk niegodziwców, a następnie odjeżdża na strusiu w kierunku wielkiej czerwonej kuli zostawiając za sobą szczęśliwych, choć tęskniących, mieszkańców. Historia doskonale wpasowuje się w nurt klasycznych westernów, których odświeżone wersje goszczą coraz częściej na ekranach kin. Jest jednak drobna różnica, która powoduje, że ta historia jest inna niż pozostałe. Główny bohater to kameleon – nikt tak jak on nie rozumie niuansów różnych odcieni szarości (oraz pozostałych barw) – jest to o tyle ważne, że w literaturze i kinie przeznaczonym dla młodego odbiorcy świat często bywa czarno-biały. Ma to oczywiście zaznajomić z ideą zła i dobra, ale przecież wszyscy wiemy, jak jest naprawdę.
Album Rango – filmowe przygody Kameleona uzupełnia pierwszą pozycję, przedstawiając liczne ilustracje i kadry z planu filmowego. Jedna i druga książka dostarcza dużo zabawy i z czystym sumieniem mogę ją polecić młodym czytelnikom.