Na tę książkę trafiłem niechcący, przeglądając strony internetowe przyjaznych wydawnictw. Nie szukałem jej specjalnie, ale jak to często „w sieci” bywa, znalazłem ją przypadkiem. Być może nawet przeszedłbym nad tym tytułem do porządku dziennego i nie zawracał sobie nim głowy, ale z przynajmniej dwóch powodów poczułem się zaintrygowany.
Pierwszym była okładka (i ilustracje) autorstwa Franciszka Maśluszczaka, które w niewyjaśniony sposób przywoływały skojarzenia z dzieciństwem, pozostające w sprzeczności z tytułem tego tomiku. Drugi powód to lakoniczne informacje o utworze sprowadzające się raptem do dwóch zdań i niczego więcej. Poezja... nie dla dzieci... niedopowiedzenie już na początku... to potrafi zaciekawić. Również tym razem podziałało – po książkę sięgnąłem i przyznaję, że nie żałuję.
Oczywiście miałem nadzieję, że przedmowa, czy wstęp trochę mi tę ciekawość zaspokoją jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Okazało się jednak, że informacje o autorach są w książce równie lakoniczne co „w sieci”. Ona młoda, On dojrzały – spotkali się i stało się.
Tu kilka słów wyjaśnienia – cudzysłów użyty dla słów „w sieci” jest tu celowym zabiegiem – bowiem para bohaterów, a za razem autorów spotkała się właśnie „w sieci”, a efekt wirtualnego spotkania zaprezentowali światu w postaci tomiku wierszy.
Ale nie są to wiersze typowe. BZYK to zapis rozmowy między dwojgiem ludzi, których właśnie zaczyna łączyć niespodziewane dla obojga uczucie – starają się je dokładniej poznać i oswoić i znaleźć dla siebie miejsce – zarówno w uczuciu, jak i w ramionach drugiej osoby. Wszystkie okoliczności wskazują przeciwko nim – różnica wieku, odległość geograficzna, bagaż doświadczeń... Mimo to, czytając wiersz po wierszu wkraczamy w sferę prywatności i intymności przeznaczonej tylko dla tych dwojga. Niewinny flirt zmienia się w coraz gorętsze wyznania, marzenia przekształcają się w obietnice, a te w nadzieje... na tym etapie czytelnik powinien poczuć się jak podglądacz. Ja sam czytając książkę w autobusie rozglądałem się na boki, jakby w obawie, że zostanę złapany na gorącym uczynku. W pewnym momencie poszczególne wypowiedzi obu stron przeplatają się w zagubionym porządku, trochę sobie wzajemnie przeszkadzając i uprzedzając myśli drugiej osoby. Widać, jak wielki ładunek niecierpliwości czai się między wierszami.
Pierwszym moim skojarzeniem po przeczytaniu tytułu BZYK – wiersze nie dla dzieci bylo – ktoś się tu przekomarza. Może to wiersze dla rodziców dzieci, może wiersze zaangażowane, może ... i każde inne „może”.
Jednak po lekturze całego tomiku skojarzenie odeszło w niepamięć – to naprawdę nie są wiersze dla dzieci. To za razem seria bardzo intymnych i bardzo obrazowych wyznań oraz przykład, jak za pomocą prostych i powszechnych słów można wyrazić siłę emocji odpuszczając sobie kolokwialne podkreślacze i przecinki.
Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-241-0