Definitywnie martwy – Charlaine Harris

Z książkami Charlaine Harris mam jeden podstawowy problem – jest ich całkiem dużo , a wszystkie napisane dość równo i wciągająco. W przypadku cyklu o Sookie Stackhouse powoduje to coraz większe problemy z pisaniem recenzji przy jednoczesnym nie ujawnianiu sekretów intrygi. Problem tym większy, że książka wciąga, jak chodzenie po bagnach Luizjany.

okładka książki

Tym razem autorka wyprawiła Sookie trochę dalej poza jej rodzinne Bon Temps. Okoliczności tej wycieczki nie są dla bohaterki ani przyjemne, ani nie – tak naprawdę – bezpieczne. Poza ciągłymi - z pozoru nieistotnymi „wypadkami” i „przypadkami” bohaterka musi odebrać spadek po swojej kuzynce. Do tego coraz większa ilość wampirów i wilkołaków zaczyna sobie zdawać sprawę z wyjątkowości Sookie i wszyscy mają ogromną chęć z tej wyjątkowości skorzystać. Tylko czy takiej skromnej kelnereczce wystarczy przyjaciół do obrony?

W przypadku seriali – czy, bardziej książkowo – cykli – dość często zdarza się, że rozciągnięta w czasie akcja doprowadza do momentu, kiedy z czystym sumieniem można wprowadzić happy end. Ale przecież wszyscy wiemy, że to było by rozwiązaniem zbyt prostym – szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że książki pisane przez Charlaine Harris pełne są wampirów, zmiennokształtnych i wróżek. Taka historia po prostu nie może się skończyć w tak prosty i disneyowski sposób.

Dlatego potrzebne jest małe trzęsienie ziemi. Chodzi o czywiście o metaforę, a nie o nawiązanie do przeprosin/wyjaśnień zamieszczonych przez autorkę w przedmowie. Charlaine Harris zafundowała czytelnikom potężne perturbacje i szczerze mówiąc nie wiem jak się do nich odnieść. Jeśli planowała to zrobić pisząc już pierwszy tom – należy jej pogratulować zdolności planowania. Jeśłi jednak zwrot w głównym wątku jest nowym pomysłem, to i w tym wypadku należą się brawa za sprytne wybrnięcie.

Niemałe znaczenie ma też oparty na książkach Harris serial – True Blood. Po kilku sezonach i kolejnych tomach przygód Sookie Stackhouse postaci automatycznie łączą się z twarzami aktorów, którzy je odtwarzają.

Pozostaje tylko zdziwienie – w jaki sposób jednej zwykłej blond-kelnerce z zapomnianego przez świat miasteczka może się przydarzyć aż tak wiele niesamowitych przygód. Odpowiedź jest równie prosta i potwierdzona wielokrotnie w literaturze: niesamowitości (bądź też „dziwactwa”) się przyciągają. Nie należy więc się nad tym zbyt długo zastanawiać. Zamiest tego po prostu sięgnijcie po książkę i dobrze się bawcie – gorąco zachęcam.

Kamil Świątkowski

MAG
ISBN: 978-83-7480-197-3




tę książkę dostaniesz również w Amazonka.pl , Merlin.pl oraz Selkar.pl