Kiedy na rynku ukazała się książka Nie ma czasu byłem przekonany, że to właśnie był ostatni tom z pięknej serii. Wskazywał na to nawet charakter zamieszczonych tam tekstów. Okazało się jednak, że wydawca nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wszystko wskazuje na to, że nie powiedział go nawet dwa razy. Ale po kolei...
Książka Dotąd dobrze wylądowała na przykominkowej półce w październiku i po raz kolejny mogłem odpłynąć w zupełnie inny, nie do końca prawdopodobny, świat. I z tej okazji skorzystałem – być może nawet odrobinę zbyt intensywnie, ale o tym za chwilę.
W swoim najnowszym tomie z serii prezentującej twórczość Ursuli le Guin wydawca zamieścił wyłącznie utwory poetyckie – podzielone w kilka tematycznych rozdziałów. Pod kątem objętości ta część wydaje się być może najmniej imponująca, ale to nie ilość stron jest w niej najważniejsza. Już po lekturze kilku wierszy zdałem sobie sprawę, jak bardzo przypominają mi one opowiadania – choćby z Ziemiomorza – bo świat, jaki przedstawiają, bardzo często jest wręcz nierealnie odległy od codzienności. Nie chodzi o pisanie o czarodziejach, elfach i epoce honorowych rycerzy. Autorka „ucieka” w stronę natury, historii, uczuć i wspomnień – do świata, który być może część z nas zna z młodszych lat... w którym czas płynął zdecydowanie wolniej, a pośpiech, to było coś, co przytrafiało się komuś innemu. Każdy wiersz w tej książce, to jakby szansa i dla czytelnika by zastanowić się nad tym, co go otacza i co mu w duszy gra.
Dotąd dobrze to pozycja dwujęzyczna. Czytelnik ma okazję zapoznać się najpierw z wersją angielską, a potem ze spolszczeniem każdego z wierszy. Swoją drogą zastanawiająca jest forma użyta przez wydawnictwo – „spolszczenie” w miejscu przekładu, czy tłumaczenia… ale trzeba przyznać, że jest ono zrobione pierwszorzędnie. Jeśli zdecydujecie się na lekturę „parami”, zapewne sami zauważycie, że między nimi praktycznie nie ma żadnej zmiany w klimacie.
Sama lektura tego tomu, to zupełnie inna sprawa. Zbiór jest podzielony na rozdziały, a każdy wiersz zaczyna się na nowej stronie. Jest więc mnóstwo okazji, by przerwać czytanie i zająć się na chwilę czymś innym i proszę Was – nie popełnijcie tego błędu, co ja – nie czytajcie wszystkiego za jednym podejściem. Ta książka – choć niepozorna w wymiarach – to świetny półkownik, który zasługuje na swoje specjalne miejsce, z którego będziecie go ściągać, by raczyć się małymi porcjami – i koniecznie na wyrywki. Myślę, że naprawdę warto.
Normalnie POEZJA!
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8169-173-4