Książka ta stała od dłuższego już czasu na naszym bibliotecznym regale kusząc czerwienią grzbietu, ale Dziesięć tysięcy uciech cesarza nie brzmiało dla mnie zbyt zachęcająco, nie będę się przecież sugerować opiniami z okładki, wiadomo muszą być pozytywne. I do tego ten obrazek na okładce:
...w okienku kobieta czule gładząca policzek mężczyzny, a w pełnej okazałości ilustracja rodem z podręcznika kamasutry nie kryjąca anatomicznych szczegółów kochanków. Słowem nie zamierzałam tracić czasu na lekturę książki, której autor chce złowić czytelnika tak oczywistym, pornograficznym wręcz, nawiązaniem. Jakże srodze się pomyliłam! Koniec końców Jose Freches dostał swoją szansę, a ja żałowałam, że tak późno zabrałam się za lekturę tej wspaniałej powieści. Gdyby książka miała tysiąc stron więcej nadal nie byłabym usatysfakcjonowana. Aktualnie poluję na inne książki autora mając nadzieję, iż są równie interesujące jak Dziesięć tysięcy uciech cesarza.
Jak zdradza nam autor we wstępie, pracując w latach młodości w muzeum Guimet, gromadzącego między innymi okazy sztuki azjatyckiej odnalazł wspaniale zachowany, niepublikowany dotąd „Birmański Dzwoneczek, erotyczny manuskrypt Kamienia Węgielnego” Nie sposób ustalić jak wiele zaczerpnął z tego dzieła Freches pisząc swoją książkę, nie ulega jednak wątpliwości, iż raczy on czytelnika niezwykle wciągającą, sensacyjną wręcz opowieścią opowiadającą o poszukiwaniu miłosnej grzechotki cesarza Chin, która w niewyjaśnionych okolicznościach ginie z jego pilnie strzeżonej sypialni, przy okazji pokazując czytelnikowi odmienne stanowiska szkoły taoistów i konfucjonistów. Cała ta historia staje sie pretekstem do jakby przypadkowego przedstawienia nam codziennego życia siedemnastowiecznych Chin, nie tylko z perspektywy purpurowego miasta i mieszkającego w nim cesarza, bo szczęśliwie nie on jest głównym bohaterem powieści, ale także zwykłych, prostych ludzi, jednych pragnących dopełnić panujących obyczajów, innych marzących o tym by uniwersalna harmonia stałą się ich udziałem. Momentami paliła mnie ciekawość jak dalej potoczą się losy Kroczącego Naprzód, Rudego Księżyca i Yadil gdy tymczasem w kolejnych rozdziałach autor wprowadza na scenę kolejne postacie. Koniec końców koleje losu plątane przez Frechesa prowadzą wszystkich do cesarskiej sypialni.
Jest jeszcze jeden wątek – wątek erotyczny. Gdybym o nim nie wspomniała recenzja książki byłaby niepełna, wręcz zakłamana. Książka jest przepełniona scenami miłosnych zbliżeń kochanków w wielu fantazyjnych pozycjach i okolicznościach. Autor nie ma ambicji przestawiania nam podręcznika kamasutry, okraszonego scenami codziennego życia Chin, działa to raczej w drugą stronę. Opis kryminalnego śledztwa wielokrotnie dziejący się w sypialni nie byłby pełny bez tych „łóżkowych” scenek. Język jakim posługuje się autor daleki jest od wulgarnego, subtelnie, jednak bez przemilczania szczegółów prowadzi czytelnika po polach miłosnych, seksualnych igraszek nie raz przyprawiając czytelnika o rumieniec wstydu. Podsumowując, jeśli chcecie miło spędzić wieczór, przy lekkiej, przyjemnej lekturze od której trudno się oderwać to Dziesięć tysięcy uciech cesarza będzie bardzo dobrym wyborem.
Wydawnictwo WAB - egzemplarz do recenzji udostępniła księgarnia merlin.pl
ISBN: 978-83-7414-898-6