Od recenzji Pokoleń na przykominku minęło już trochę czasu. Wystarczająco by udać się do Gospody i opisać dodatek. Nasza redakcja jak postanowiła, tak zrobiła, a piwo lało się obficie...
Instrukcja i zasady
Gospoda to bardzo ciekawy dodatek. Nie zmienia zasad gry podstawowej w żaden znaczący sposób, a mimo to pozwala na trzy różne modyfikacje rozgrywki. Pierwsza – z najmniejszymi zmianami – pozwala dołączyć do zabawy piątego gracza. Wiąże się to oczywiście z powiększeniem cmentarza i kroniki oraz z dodatkowym gospodarstwem, co ma swoje odbicie w pojawieniu się na planszy odpowiednich uzupełniających elementów.
Drugi wariant, to gra w cztery osoby, ale z nowym elementem – tytułową Gospodą. Zmiany w rozgrywce nie są specjalnie rewolucyjne, ale już efekty tych zmian potrafią potężnie wpłynąć na punktację końcową. Wizyta w tym przybytku może wzbogacić gracza o kartę (kolejny dodatkowy element tego wariantu), która ułatwi zwycięstwo, lub przynajmniej utrudni życie przeciwnikom. Aby skorzystać z dobrodziejstw gospody koniecznie należy posiadać w niej swojego przedstawiciela. Wybór tej ścieżki wiąże się jednak z koniecznością pochowania swojego pionka na bezimiennym cmentarzu, a nie w kronice. Również ta wersja rozgrywki wiąże się z koniecznością przestawienia kilku elementów na planszy.
Wariant trzeci jest oczywisty – i łączy w sobie dwa poprzednie. Wspominam o nim jako o trzecim wariancie głównie dlatego, że będziemy tu mieli do czynienia z kolejną wersją ułożenia elementów na planszy.
Wiek, liczba graczy i czas gry.
Tym razem będzie bardzo krótko, bo Gospoda nie zmienia wartości podanych na pudełku do podstawy Pokoleń, a ponieważ gra w sam dodatek nie jest możliwa, to i nasze obserwacje z poprzedniej recenzji pozostają niezmienione. Nieznacznemu wydłużeniu może ulec jednak czas gry – przynajmniej w wariancie z Gospodą – ze względu na konieczność wyboru i zastosowania kart.
Opakowanie, gra i ogólne wrażenie
Najwięcej obserwacji dostarczyły nam więc kolejne rozgrywki. Oczywiście za każdym razem znalazł się ktoś, kto postanowił sprawdzić, czy strategia oparta na wizytach w Gospodzie ma szanse powodzenia. Ma – ale tylko jako uzupełnienie i trzeba się troszeczkę nagimnastykować, by dobrać właściwe karty do własnej taktyki.
Ale... mechanika wyboru kart w Gospodzie pozwala na pokrzyżowanie planów swoim przeciwnikom. Za każdym razem wybieramy z trzech odkrytych stosów. Jedną z kart, które widzimy, odkładamy na spód stosiku. Dobrze jest wybrać taką, na której najbardziej zależałoby innym graczom. Potem wybieramy sobie kartę która nam najbardziej pasuje.
Grę można wygrać i bez wizyt w Gospodzie. Warto też uskuteczniać poznane i sprawdzone wcześniej taktyki. Jednak oparcie swoich działań tylko i wyłącznie na kartach nie przyniesie Wam sukcesu.
W tym miejscu pora na odrobinę mniej optymistycznych wieści. Choć dodatek bardzo nam się podobał, to nie możemy nie zauważyć, że moc kart jest szalenie rozbieżna. Niektóre z nich po prostu dodają punkt, lub kilka, albo pozwalają na przesunięcie znacznika upływu czasu. Inne zaś potrafią doliczyć do kilkudziesięciu punktów w końcowym rozliczeniu. Jeśli któryś z graczy się zagapi, bądź nie jest jeszcze wprawiony w grę w Pokolenia, może to zaowocować ogromną różnicą w ilości zdobytych punktów, a tym samym zniechęceniem do dalszych rozgrywek. Przynajmniej dwa razy udało nam się „przekręcić licznik” i zdobyć o 30 oczek więcej, niż pozwalał na to tor punktacji.
Ale może to tylko nasze wrażenie. Po kilkunastu rozgrywkach gra nadal nam się bardzo podoba. Do tej pory prawie zawsze gracze korzystali z różnych strategii, a być może, gdyby dwóch z nas spróbowało pójść tą samą ścieżką zaobserwowane rozbieżności byłyby nieco mniejsze. Może po kilkudziesięciu i więcej rozgrywkach nie będziemy na to zwracać uwagi. Na razie mamy na to baczenie – właśnie po to, by nie zniechęcać do gry nowych zawodników, których być może uda nam się zaciągnąć do Gospody. Bo gra podoba nam się na tyle, że zachęcamy do niej każdego, kto przypadkiem pojawi się akurat w redakcji. Owszem rozstawienie i przygotowanie do gry zajmuje trochę czasu, wyjaśnienie zasad i upewnienie się, że wszystko jest zrozumiałe – również. Ale frajda z „Narodzin, Życia i Śmierci” naszych pionków jest ogromna.
I jedno jest pewne – miną Pokolenia, zanim sami przestaniemy chodzić do Gospody.