Muszę przyznać, że po lekturze pierwszej książki z dużym niebieskim tytułem „Dr House” do następnej podszedłem z dużą ostrożnością. Owszem - ta pierwsza książka jest bardzo ciekawa, ale fanowski zachwyt pozostawia malutki niesmak. Jednak drugi album poświęcony tej serialowej postaci zaskoczył mnie zdecydowanie przyjemniej.
Przede wszystkim druga książka tej serii jest dziełem wielu autorów zamiast jednego. Jest to powiem zbiór artykułów napisanych przez praktyków i specjalistów z różnych dziedzin. Wszyscy oni przeprowadzili na Housie swoje własne diagnozy różnicowe. Niektórzy z autorów zachowują się, jakby jeszcze przed chwilą byli pacjentami tego złośliwego lekarza. Część z nich rozmawia sama ze sobą - stawiają sobie pytania i sami na nie odpowiadają. Jednak to, co podobało mi się najbardziej, to fakt, że nie dają mu żadnej taryfy ulgowej. Każdy z autorów zdaje sobie sprawę, że lubi tego drania lecz wciąż nazywa House'a draniem. Ale po kolei.
Podobnie jak pierwsza książka również i ta jest podzielona na części. Na początku autorzy rozprawiają się z historią serialu. Czym mógł być, czym - na szczęście - się nie stał oraz dlaczego i tak się nie stało. Są tu również małe i większe smaczki dotyczące obsady i samego castingu, czyli to co tak naprawdę prawdziwi fani uwielbiają.
Najpyszniejsze kąski zaczynają się jednak dopiero w następnych rozdziałach. To właśnie tutaj autorzy dokonują swego rodzaju psychoanalizy postaci doktora House'a. Dość ważny jest fakt, że książka powstała mniej więcej w okresie trzeciego i czwartego sezonu. Wiele z zaskakujących sytuacji z późniejszych epizodów nie była autorom znana. Nie zmieniło to w niczym trafności ich osądów. Artykuły dotyczące samego głównego bohatera - jak już zostało wspomniane - nie poddają go taryfie ulgowej. Jeden z autorów pyta wprost - „jest złośliwy, bywa wredny, ale czy nadaje się na skurwiela?” Inny zaś - przytaczając porównanie do Sherlocka Holmesa - z jednakowym naciskiem podkreśla dedukcyjne umiejętności lekarza, jak jego słabość do środków uśmierzających ból, które House łyka jak miętusy.
Szczególnie atrakcyjnie prezentuje się artykuł, w którym autorka -Lois Winston - zastanawia się, czy można postawić znak równości między pomiędzy Gregorym Housem, a Benjaminem Franklinem „Sokolim Okiem” Piercem (M.A.S.H.). Pierwotnie wszystko wskazuje na to, że House mógłby być takim XXI wiecznym odpowiednikiem swojego kolegi po fachu ze szpitala wojskowego. Obaj mają podobny stosunek do przełożonych, do standardu ubioru, obaj oddają się używkom i nałogom i mają zbliżony sposób na poradzenie sobie z trudn rzeczywistością. Podobieństwa jednak szybko się wyczerpują i tracą na znaczeniu, jeśli uwzględnić pierwotne przyczyny postępowania obu bohaterów. W pojedynku złego i dobrego nie jest trudno zgadnąć wyniku, ale już uzasadnienie daje do myślenia.
Ogólnie można podsumować treść prawie wszystki artykułów krótko: House jest zły, ale jest w tym dobry.
Pozostaje jeszcze jedna drobna część dotycząca „wszystkich pozostałych” i choć brzmi to marginalnie również jest ona warta przeczytania.
Cala książka czyta się szybko i z przyjemnością niemal porównywalną do oglądania serialu. Każdy z autorów poszczególnych artykułów włożył mnóstwo pracy i entuzjazmu by osiągnąć taki efekt. Aż trudno uwierzyć, że po tylu wywodach i diagnozach odpowiedź na najczęstsze pytanie dotyczące House'a wcąż brzmi: „nie wiem”.
Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7648-241-5