Nie wiem, czy powinienem się tym chwalić, czy raczej tego wstydzić, ale Kąpiąc lwa to pierwsza książka Jonathana Carrolla, którą miałem okazję przeczytać. Do tej pory to nazwisko kojarzyło mi się z całkowicie innym imieniem. I nie mam zamiaru ukrywać, że książka zrobiła na mnie nieziemskie wrażenie.
Są książki, które przykuwają uwagę i wciągają bez reszty. Pamiętam, że kiedyś pisano nawet takie książki, do których chciało się wracać po kilka razy. I wreszcie... zdarzyło mi się trafić i na takie lektury, które – po zamknięciu ostatniej strony – zostawiły mnie w zawieszeniu i niepewności, co dalej. Jednak niewiele z nich było w stanie zabrać mnie na taką karuzelę, jak miało to miejsce w przypadku Kąpiąc lwa. Już po kilkunastu stronach nic mi się nie zgadzało.
No dobrze – trochę w tym mojej winy, bo przy wybieraniu tytułu pomogłem sobie informacją z ostatniej strony okładki. Przez prawie sto stron nic nie pasowało mi do tego opisu i przez chwilę myślałem, że maczał w tym palce jakiś naprawdę sprawny chochlik. Wtedy jednak pewne sprawy zaczęły pasować do opisu na ostatniej stronie, a ja zacząłem rozumieć jeszcze mniej. Niby elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsca, ale cała karuzela przyspieszyła i chwilami miałem wrażenie, że w tradycyjnych i uczciwie trzeźwych warunkach nie da się tej książki zrozumieć.
Historia w pewnym sensie składa się z dwóch części – pierwsza z nich to sen – dosyć pokręcony w swej normalności i prawdopodobnie tak jak ja, Wy również będziecie się zastanawiać czy aby na pewno jest to właśnie to. Ta część może się Wam wydać najzwyklejszą bajką obyczajową, ale...
To co następuje potem, ma za zadanie wyjaśnić co i dlaczego przyśniło się bohaterom – no i jak to wszystko się łączy. I są to jedne z tych wyjaśnień, które są jeszcze mniej zrozumiałe od spraw, które mają wyjaśnić.
Nie ukrywam, że Kąpiąc lwa przynajmniej kilkukrotnie mnie porządnie nastraszył. Chodziło głównie o część pierwszą i o zdania, które zostały powiedziane, ale nie można było ich już cofnąć. Być może na Was zadziałają one inaczej, dla mnie to wrażenie było wyznacznikiem tego, jak bardzo książka mnie wciągnęła.
Lubię gdy książki tak silnie działają na wyobraźnię, nawet jeśli nie zawsze ukierunkowują ją w stronę, w którą bym sobie życzył. Jeśli książka będzie za straszna, mogę przecież zawsze zdecydować się na lekturę przedpołudniową. A do poduchy zabrać sobie coś lżejszego.
Nie wiem kiedy uda mi się sięgnąć po inne tytuły Jonathana Carrolla, ale jestem przekonany, że to kiedyś nastąpi.
Wydawnictwo Rebis
ISBN: 978-83-7818-408-9