Zazwyczaj, kiedy ktoś używa sformułowania „mam mieszane uczucia”, oznacza to, że nie jest specjalnie przekonany co do pozytywności tych uczuć względem obiektu, który nimi obdarza. Ja jednak nie mogę znaleźć innych słów, by opisać emocje jakie wzbudziło we mnie to dwutomowe wydawnictwo. I muszę jeszcze dodać, że jak najbardziej pozytywnie „mam mieszane uczucia”.
Dodam więcej - bo jest w tych uczuciach prawie wszystko: jest zachwyt, jest uśmiech, jest strach, a nawet odrobina zazdrości. I może właśnie od tej ostatniej zacznę.
Zazdrość - taka zdrowa i motywująca - pojawia się zawsze, gdy ktoś mówi o spełnionych marzeniach. Redaktor McSweeney's - Dave Eggers - pisze we wstępie o takim właśnie spełnionym marzeniu. Zapragnął stworzyć periodyk, który sam dla siebie nazwał „kwartalnikiem osieroconych opowiadań”. W założeniu miały się tam znaleźć opowiadania i artykuły, na które z różnych przyczyn nie przyznano miejsca w innych czasopismach. Marzenie to spełniło się szybciej i lepiej niż sobie Eggers zaplanował, bo już od drugiego numeru kwartalnika napływały do niego opowiadania pisane specjalnie dla McSweeney's. We wstępie redaktor opisuje jeszcze kilka anegdotycznych faktow związanych z drukiem czasopisma, drukarnią w Reykiawiku oraz wymyślnością okładek, której w pewnym momencie stali się pierwszymi ofiarami. W końcu - jeśli pierwszy numer był z pomysłem, drugi musiał być wydany z jeszcze większym. A przy tym wszystkim bardzo ciekawym kontrastem było zdecydowanie się głównie na tekst - praktycznie pomijając wszelkie ilustracje.
Czy taka metoda jest dobrym pomysłem - lata na rynku, oraz dwutomowy zbiór najlepszych opowiadań świadczą o tym, że czytelników nie brakuje.
Teraz pora na pozostałe emocje.
Najlepsze opowiadania McSweeney's to, jak sama nazwa wskazuje, antologia. Zawarte wniej treści są pisane przez wielu autorów w najróżniejszych klimatach i stylach. Mamy romans, mamy i dreszczowiec, jest coś z zachowań społecznych i z fantastyki. Jest nawet obszerna korespondencja z Tedem Kaczyńskim. Są tu opowiadania dłuższe i krótsze i do każdego z nich należy podejść, jak do osobnej całości.
Pozostałą mieszankę uczuć załatwiają więc wszyscy autorzy piszący dla McSweeney's. A jest w czym wybierać...
Najlepsze opowiadania... to jedna z tych książek, których nie polecamy na jeden wieczór. To raczej książka do postawienia na półce, po to by od czasu do czasu sięgać po nią i cieszyć duszę jednym czy dwoma różnymi opowiadaniami - nie więcej. Potem znów odłożyć ją na półkę i chwilkę odpocząć przed następnym poczytaniem.
Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-173-4
ISBN: 978-83-7506-174-1