Powodów do sięgnięcia po tę książkę miałem przynajmniej kilka i fakt, że właśnie otrzymałem do recenzji trzeci tom z serii był tylko kroplą przepełniającą czarę decyzji. Wiedziałem, że to przeczytam widząc okładkę i delikatny niuans zasugerowany przez wydawców, jakoby Holt był porównywany do Pratchetta. Cóż... niektórym swoim słabościom nie zamierzam zapobiegać.
...i, jak się okazało, miałem rację. Różnic między Holtem, a Pratchettem znalazłem mnóstwo, ale wszystkie je przyćmiewa jedno podobieństwo – wyśmienicie się bawiłem. Postaci wydają się ledwie zarysowane, a mimo to wzbudzają konkretne uczucia już od chwili pierwszego kontaktu. Ten ostatni zresztą też sprawia niemałe wrażenie – przynajmniej u każdego, kto kiedykolwiek znalazł się w podobnej sytuacji, tj. speszonego kandydata na pracownika, otoczonego przez konkurencję, w oczekiwaniu na egzeku... na rozmowę kwalifikacyjną. W takich chwilach nie istnieją bariery etyczne – opis każdego z potencjalnych rywali może ociekać dowolną ilością złośliwości nieograniczonej mocy.
Paul Carpenter – bohater Przenośnych drzwi - ku swojemu (i innych) zdziwieniu otrzymał tę posadę ale to chyba było oczywiste. Kiedy minęło pierwsze oszołomienie spowodowane pierwszą w jego życiu pełną wypłacalnością, przyszedł czas na zadawanie sobie pytań o charakter pracy. Bo trzeba przyznać, że choć wygląda ona na łatwą (innymi słowy nie zawsze sensowną, produktywną, potrzebną – niewłaściwe skreślić), to nie oznacza tym samym, że wszystko, co robią jest jasne i zrozumiałe.
Są jednak pytania, których nie powinno się zadawać. Są również odpowiedzi których nie chce się znać. Potem można już tylko zastanawiać się jak tę całą wiedzę zapomnieć. Są jeszcze Excalibury, Czarna Dziura (przenośna) z kreskówki, zwierciadło, które mówi prawdę oraz wszędobylski zszywacz... na pewno zapomniałem o czymś jeszcze... może o kimś... - najlepiej przekonajcie się sami, bo w Przenośnych drzwiach dzieje się dużo i intensywnie, nawet jeśli właśnie wracasz autobusem razem z głównym bohaterem.
Już zupełnie na marginesie, muszę szczerze przyznać, że idea restrykcyjnego opuszczania firmowego budynku o konkretnej godzinie, jest szczególnie pociągająca. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak skutecznie usuwa to problem niechcianych nadgodzin. W ten sposób można sobie zaoszczędzić kilka kwadransów więcej dziennie...
i sięgnąć po dobrą książkę.
Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7648-250-7