Tygrys. Oblężenie Seringapatam 1799 – Bernard Cornwell

Dawno nic nie sprawiło mi takiej frajdy jak odkrycie, że, nagrywane późną nocą w dawnych czasach VHS, filmy o niejakim Richardzie Sharpe – brytyjskim, plugawym, aczkolwiek honorowym żołdaku z okresu wojen napoleońskich - mają swe korzenie w serii książek.

okładka książki

Cornwell napisał ich ponad dwadzieścia i z pewnością długo przyjdzie mi czekać na wydanie ich wszystkich, niemniej jednak pierwszy, niewielki, krok został poczyniony, gdy wydano trzy tomiki cyklu. Autor stworzył w latach 80-tych postać szeregowego żołnierza z nizin społecznych, który piął się w hierarchii wojskowej dzięki odwadze i wrodzonym zdolnościom, zaś przez swą niewyparzoną gębę i brak zrozumienia dla dandysowatej, szlachetnie urodzonej kadry oficerskiej musiał udowadniać w coraz to bardziej niebezpiecznych misjach, że zasłużył na swój stopień.
Sharpe, jako bohater literacki, posiada wyjątkowo udaną mieszankę cech dobrych i złych, dzięki czemu sprawia wrażenie postaci z krwi i kości, a zarazem nie zanudza wydumanymi refleksjami, które nie przystoją książkowemu awanturnikowi w typie Conana. Heroizm Richarda Sharpe'a nie jest szaloną głupotą i zostaje odpowiednio wyważony przez jego łotrzykowski oportunizm i instynkt samozachowawczy. Do tego bohater nie jest wulgarny choć bywa rubaszny i diablo podoba się kobietom, których w książkach Cornwella przewija się dużo (na dodatek apetycznie podanych, choć bez ostentacyjnej erotyki). Bywa brutalny, kiedy należy, sprytny, gdy trzeba, i dobroduszny, gdy można, a do tego jest sierotą z przytułku z tajemniczą przeszłością z marginesu. Czy można chcieć więcej?

Tygrys jest książką napisaną po tym, jak autor – w poprzednich częściach – doprowadził już Sharpe'a w randze pułkownika do przejścia w stan spoczynku po zakończeniu wojny z francuskim Cesarzem. Jest to jednak książka opowiadająca historię, która rozpoczyna krótszy, tzw. „indyjski”, cykl ukazujący początek kariery szeregowca Sharpe'a. Cykl indyjski miał na celu doprowadzenie Sharpe'a, przy pomocy kilku powieści, do przełomowej sceny uratowania życia Wellingtonowi, od której się to wszystko kiedyś zaczęło. Nie jest to jednak żadne odcinanie kuponów, powieść broni się sama, a „łyka się” ją w kilka godzin. Mamy tu do czynienia z powieścią przygodową w realiach historycznych, a wszelkie niewielkie odstępstwa od znanych faktów sam autor uczciwie wymienia w przypisach, broniąc się słusznie tym, iż umieścił je po to, by dać coś do roboty swemu bohaterowi – zuchwałemu żołdakowi. Sam Sharpe już na początku książki, nękany przez swe przyszłe nemezis sierżanta Hakeswilla, zastanawia się nad dezercją z 33. regimentu piechoty. Wmanewrowany w intrygę związaną z niegodziwymi zakusami sierżanta wobec pięknej pół-hinduski Mary, otrzymuje niezasłużoną, ale za to śmiertelną karę 2 tysięcy batów. Tylko dzięki wstawiennictwu młodego oficera-patrioty - Lawforda – zostaje uratowany i przydzielony wraz z nim do wyjątkowo niebezpiecznej, szpiegowskiej misji przeniknięcia do niezdobytej twierdzy Seringapatam, dowodzonej przez zaciekłego sułtana Tipu zwanego „Tygrysem”. Dlaczego „Tygrysem”? No cóż, odpowiedzi znajdą się w książce.

Wyjątkowo dobra lektura łącząca w sobie świetne opisy batalistyczne, wartką akcję, humor, szorstką, męską przyjaźń i walkę o względy dam, a także ukazująca obraz stosunków społecznych przełomu XVIII i XIX wieku. Po przeczytaniu od razu chce się sięgnąć po kolejny tomik.

Marcin Marchlewski

Erica
ISBN: 978-83-89700-63-6