W cieniu tajemnic – Anne Jacobs

Z czytaniem jest tak, że potrafi sprawiać niesamowitą frajdę. Dobra książka jest zdolna wciągnąć tal mocno, że lektura jest skończona w ciągu jednego dnia i wywołać tak wielką radość, że chciałoby się zaraz wszystkim opowiedzieć. I faktycznie każdy, właśnie spotkany, znajomy jest potencjalnie narażony na powitanie „słuuuuchaj, ale świetną książkę właśnie...”
Tylko z pisaniem o tych książkach już nie zawsze jest tak wesoło.

okładka książki

- Małżonko… – rozpoczął nieśmiało Naczelny – czy Ty aby czegoś przede mną nie ukrywasz?
- Ależ skądże – odparła prędko.
- Nie chowasz niczego w cieniu tajemnic?
- Ach… Coś sobie właśnie przypomniałam.
- Tak?
- Bo widzisz… chodzi o to romansidło, które mi ostatnio ofiarowałeś do przeczytania. To kilkusetstronicowe...
- Czyżby Ci się spodobało? Bo wiesz… praktycznie zginęłaś mi na cały dzień.

Potem Naczelny wypytał Małżonkę, cóż tak całkowicie pochłonęło jej uwagę.

- Czy chodziło o akcję, umieszczoną w Niemczech na początku XX wieku? Czy przedstawienie sagi niemieckich możnych właścicieli przemysłowych jest doprawdy aż tak wciągające?

- Samo w sobie – nie. Ale Anne Jacobs ubrała to w słowa tak zgrabnie i sprawnie, że Małżonka ani się obejrzała, gdy minęło 700 stron. Opis dworu i zróżnicowanych klas społecznych jest barwny, wręcz filmowy, ale przy tym sprawia wrażenie rzetelnego. Czytelnik zostaje wrzucony w swojego rodzaju wielowarstwową instytucję, w której wszyscy – państwo, znajomi, służba i goście mają swoje sekrety i nie zawsze błahe problemy.
Mamy więc sagę. Ale mamy też słowo klucz – Intryga, a tych w książce nie brakuje. Jeśli zdarzyło Wam się już wcześniej czytać jakąkolwiek sagę, lub książkę o takim charakterze, to być może zauważyliście, że najlepsze smaczki poznaje się nie dzięki oficjalnym kronikom i wspomnieniom właścicieli, ale dzięki szeptaniu służby, która słyszy, widzi i wie więcej niż jacykolwiek państwo by sobie życzyli. Dlatego nie bez znaczenia jest fakt, że jedną z głównych postaci jest Maria – uboga dziewczyna z sierocińca, przyjęta w posiadłości jako pomoc.

- No ale chyba nie chodzi Ci o plotki?

- Nie... no skądże. Znaczy... nie tylko. Książka wciągnęła mnie tak szybko i tak całkowicie, że teraz nie jestem w stanie powiedzieć wprost, co mi się w niej spodobało najbardziej. Myślę, że cała ta mieszanka jest szczególnie niebezpieczna dla osób podatnych na wciągające książki. Egzotyczna – jakby nie było – sceneria Niemiec z początku XX wieku, perypetie różnych klas społecznych i sam fakt takiego wyraźnego jeszcze podziału, niesamowity język, który nie każe Ci się zatrzymywać i powtarzać danego zdania jeszcze raz... po prostu niesamowite. Nie wiem czy Tobie się spodoba, choć wydaje mi się, że powinna, ale mnie... mnie pochłonęła i nie puściła aż do ostatniej strony.

- Zauważyłem...

Joanna Jasik
Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8069-343-2