Zawsze czytałam dużo. Jednak sięgając po tę książkę nie spodziewałam się, że przeżyję taki wstrząs. Nie jest to lektura, którą można polecić dla relaksu. Z pozoru wydaje się zwyczajna. Zagadkowym jest jedynie sam tytuł „Zaksięgowani”. Czytelnik żyjący już trochę na tym świecie skojarzyć może go z pieniędzmi, księgowością. I słusznie. Rzecz dzieje się bowiem w świecie ubezpieczeń.
Całość podzielona jest na dłuższe i krótsze opowiadania. Żadne jednak nie zaczyna się od słów dawno dawno temu….za górami za lasami… Nie są to bowiem opowiastki dla dzieci. To co uderza najbardziej czytelników nie mających dotąd styczności z twórczością Małeckiego to język. Pełno w nim dosadności, a niekiedy i wulgarności.
O czym są opowiadania? O bólu, cierpieniu, śmierci i miłości. Wyłania się obraz korporacji, sprzedawców ubezpieczeń, dresiarzy, pracowników koncernów i zrozpaczonych rodziców. Dobro styka się nieustannie ze złem.
Czy w głowie mamy szachownicę, na które ktoś nieustannie gra o nasze życie? Otóż u Małeckiego wszystko jest możliwe. Rzeczywistość styka się i miesza z tym co z pozoru wydaje się inne, fantastyczne. Opowiadania nie kończą się happy Endem. Myślę, że film oparty na ich podstawie byłby połączeniem zagadkowości i brutalności.
Przyznaję, że niektóre opowiadania przeczytałam w całości, inne tylko częściowo. Niektóre z nich wywołały u mnie smutek. Trudno oczekiwać innej reakcji, gdy człowiek styka się ze śmiercią (choćby tą tylko opisaną). Zaksięgowanych polecam czytelnikom, którzy chcą odmiany od tkliwych historii i opowiastek. Czy sama sięgnę po nich kolejny raz? Czas pokaże…Choć być może wcześniej skuszę się na inną książkę tego autora.
Powergraph
ISBN: 978-83-611-8714-1