Zawód: szpieg – Michał Majewski, Paweł Reszka.

Przygoda z tą książką zaczęła się zupełnie niespodziewanie na targach książki w Warszawie. Za namową Naczelnej z Książkowa zgłosiłem się po autograf do Aleksandra Makowskiego – bohatera tej książki. Namawiającej zaś obiecałem, że jeśli książka mi się spodoba, to będzie to wyłącznie jej wina.

okładka książki

No więc... książka mi się spodobała i bardzo mnie to zaskoczyło. To znaczy – spodziewałem się, że mogę ją uznać za ciekawą, może nawet za wartościową z historycznego punktu widzenia, ale nie podejrzewałem, że wywiad z byłym agentem tak bardzo mnie wciągnie.

Muszę szczerze przyznać, że nie mogę pisać o tej książce całkowicie obiektywnie. Wydawało mi się, że mogę, jeszcze zanim dobrnąłem do połowy. Wtedy jednak zdałem sobie sprawę, że Makowski „kupił” mnie. O zawodzie szpiega można powiedzieć wiele rzeczy. Bycie dumnym – nie zawsze może się znaleźć wśród określeń wtedy użytych. Z jednej strony wiem, że nie mam powodów, by ufać szpiegowi. Z drugiej – jestem przekonany, że uwierzyłbym we wszystko, co by mi powiedział w prywatnej rozmowie. Nawet po tym wszystkim, co już przeczytałem. Wciąż pozostaję pod wielkim wrażeniem ile można powiedzieć, nie mówiąc prawie nic. Bo przecież szpiegiem nie przestaje się być ot tak... z dniem przejścia na emeryturę. Nie ukrywajmy – wiedza, którą się z nami nie podzielił mogła prawdopodobnie oznaczać czyjeś życie lub zdrowie.

I tu kolejna niesamowitość. Przez całą książkę z tyłu głowy kołatały mi się myśli związane ze strzelaninami, zdrajcami, zabójstwami i mnóstwem technicznych gadżetów. Tymczasem Makowski opowiada o swojej pracy, jak o przygodzie, jak o zabawie w „kto przekona kogo”. O „eliminacjach” mówi tylko tyle, że wie o jednej, i że wywiad zajmował się przede wszystkim zbieraniem informacji, a nie usuwaniem świadków. Szczerze mówiąc podkreślał to przy kilku okazjach – nawet wtedy, gdy rozpracowywał opozycję w latach 80. Wywiad odnajdywał różne kanały z kontrabandą, ale nie usuwał ich, bo mogłoby to oznaczać zamknięcie źródła informacji.

Książkę czyta się wyjątkowo przyjemnie. Bohater odpowiada na pytania spokojnie, w sposób, który – w tym kontekście – jednoznacznie wskazuje, że przesłuchania nie są mu obce. Zawód, który większość osób zna z ekranu, czyli wypaczony, przerysowany i sensacyjny, tu rysuje się niemal jak zwykła praca od 8 do 16. No dobrze – nie posługujesz się swoim nazwiskiem i masz dwa dowody; no dobrze – jeździsz po całym świecie, lub przynajmniej po całym kraju i... no dobrze – ministrowie podają Ci rękę... poza tym, to robota, jak każda. Może z tym jeszcze wyjątkiem, że możesz sobie narobić wrogów, ale to przecież zawsze można.

Aleksander Makowski ma świadomość tego, że w swoim zawodzie był dobry. Kto wie... może nadal jest – prawdopodobnie jeszcze przez jakiś czas akurat tej odpowiedzi nie poznamy. Choć bohater wspomina, że kilkukrotnie bał się w ramach swoich obowiązków to jednak spokój i profesjonalizm, które mu towarzyszyły nawet w takich chwilach, jak weryfikacja po 1989, czy raport Macierewicza, nie mogą nie zrobić wrażenia.

Ta książka to idealny punkt wyjścia, by na pracę szpiega spojrzeć z nieco innej strony. Jeśli więc kochacie powieści szpiegowskie, lub macie ich dość, bo uważacie, że wciskają czytelnikowi kit, to przeczytajcie sobie ten wywiad z agentem.

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Czarna Owca
ISBN: 978-83-7554-812-9