Na początek małe wyznanie. Praktycznie niemożliwe jest dla mnie, by pisać o Pratchetcie w sposób zdecydowanie obiektywny. Tego się nie da zrobić... Ale przecież Wy już o tym wiecie. A dziś mam do tego okazję opowiedzieć Wam o Pratchettowym półkowniku.
Świat Dysku to twór, specyficzny. Nie jest trudno, go nie zrozumieć. Ale gdy trochę się go pozna, to ciężko go nie pokochać. A najwspanialszy w nim jest chyba właśnie chaos. Tak naprawdę, to jedyna rzecz, na której można polegać. Najlepiej jest więc go zaakceptować i poddać mu się. Z jakiegoś powodu niektórzy czytelnicy próbują nad nim zapanować. Żółw przypomniany – to książka przede wszystkim dla nich.
Mamy tu bowiem do czynienia z leksykonem. Takim najbardziej leksykonowym leksykonem z hasłami ułożonymi w porządku, który – być może ku zaskoczeniu czytelnika – pozostaje niezmienny od początku do końca lektury.
Leksykon ten – co jest wyraźnie podkreślone – uzupełniono o wiedzę aż do „Niucha” i jeśli weźmie się pod uwagę czas jaki minął od „Koloru magii” (czyli trzy dekady w naszym świecie), to można Żółwia... uznać również za wygodny podręcznik historii antycznej i współczesnej Dysku.
Prawdopodobnie możemy też spodziewać się dodatkowych aneksów i uzupełnień. Bo przecież wciąż powstają nowe dzieje i nowe fakty w tej serii.
Większość z nas z pewnością zdaje sobie sprawę, że w tej książce więcej jest Briggsa niż Pratchetta – ale nie świadczy to o niczym. Briggs „rozpoczynał” swoją współpracę z Sir Terrym od napisania scenariuszy do teatralnych wersji niektórych tomów Świata Dysku. Zostały one zaakceptowane i najwyraźniej polubione przez twórcę serii, bo nie tylko dał swoje przyzwolenie na wystawienie tych sztuk, lecz także – czego jesteśmy właśnie świadkami – rozpoczął pisarską współpracę ze swoim fanem. I tu zaczyna się moment w którym Briggsowi zazdroszczę najbardziej – kontaktu z Mistrzem i potencjalnej szansy, by się odrobiną tej wyobraźni zarazić. No ale nie o tym miałem...
Czytanie leksykonów do najłatwiejszych nie należy. Nawet w przypadku leksykonu Świata Dysku. Duża część przyjemności – wynikająca z całych kontekstów – może tutaj łatwo umknąć. Dlatego nowsi czytelnicy serii mogą mieć z tym mały problem, ale starsi... prawdopodobnie potraktują to jak oglądanie albumu ze starymi zdjęciami.
To wydanie zamyka kilka małych aneksów, a wśród nich wywiad z Terrym Pratchettem oraz reguły gry w Okalecz Pana Cebulę.
Tłumaczył – oczywiście – Piotr W. Cholewa i tak sobie myślę, że on musi kochać swoją robotę.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-658-1