Mówi się, że odgrzewany kotlet nie smakuje już tak samo i nie warto się nim juz zachwycać. Jestem przekonany, że kotlet nie podziela tego przekonania. Czasem jednynym rozwiązaniem na odświeżenie potrawy jest zmiana kucharza, ale prędzej czy później przychodzi moment, kiedy metafory się przejadają.
Problem z Wolnymi Ciut Ludźmi nie polegał na złym tłumaczeniu, ale na tym, że – jak prawdopodobnie większość wielbicieli Świata Dysku – przyzwyczaiłem się do stylu i humoru Piotra W. Cholewy. Kiedy więc sięgnąłem po tę książkę po raz pierwszy było mi niezmiernie ciężko przestawić się na tłumaczenie zaproponowane przez Dorotę Malinowską-Grupińską. Chciałbym jednak w tym miejscu zaznaczyć, że doceniam wysiłek i nakład pracy włożony przez tłumaczkę w pierwsze wydanie tego tytułu po polsku. Gdybym nie czytał innych książek z tej serii, pewnie nawet nie zauważyłbym różnicy, ale...
...dość o tłumaczach. Wydawnictwo zdecydowało, że tytuł zostanie wydany ponownie. I czego mamy się teraz spodziewać? Najlepiej niczego, bo książka i tak Was zaskoczy.
Znany już polskim czytelnikom mini cykl o małych niebieskich ludzikach, należący do serii książek o Świecie Dysku – nazywany przez niektórych „dziecięcym Światem Dysku” - poświęcony jest głównie czarownicom. Pierwszy tom, czyli właśnie Wolni Ciut Ludzie odpowiada – oczywiście tylko w pewnym stopniu – na pytanie „skąd się biorą czarownice?” Jednocześnie autor po raz kolejny przekonuje nas, że każdej zasadzie przysługują wyjątki, w konsekwencji których nawet na Kredzie może się objawić dziewczynka z wiedźmim talentem. Tiffany Obolała (pierwotnie Akwila Dokuczliwa) – jako osoba oczytana – lub względnie oczytana -mogłaby oczywiście oponowac przeciwko użyciu słowa „wyjątek” na okreslenie jej osoby. Zdecydowanie wolałaby pewnie słowo „oryginalna” albo „niepowtarzalna”. Z biegiem czasu jednak przyjęła do wiadomości, że dla ludzi, wśród których żyje i pracuje formami zdecydowanie bardziej popularnymi są „dziwna” i „czarownica”.
Ach i jeszcze jedno... znacie powiedzenie „Uważaj, co sobie życzysz, bo może sie spełnić” - Tiffany już zna. Niezależnie od nazwisk, jakimi określa się czarownice za ich plecami, obowiązek jest obowiązkiem i należy go wypełnić. Nawet jeśli czasem oznacza to oglądanie rzeczy, których nie powinna oglądać nastolatka.
Nie zmienia to faktu, że czasem ma to i swoje dobre strony. I czy wspominałem już o Mac Feeglach?
Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7648-456-3