Wsiąść do Pociągu: Europa – Rebel.pl (Alan R.Moore)

Wsiąść do Pociągu: Europa nie jest grą nową (zawitała na polskim rynku już w roku 2007), ale cieszy się wciąż niesłabnącą popularnością, zarówno w kraju, jak i na świecie. Dlatego też nie mogło jej zabraknąć w przykominkowym kąciku gier.

Okładka gry

Wsiąść do pociągu, ale nie byle jakiego i dbać o bilet(y)
W kolorowym kwadratowym pudle entuzjaści podróżowania pociągami znajdą planszę przestawiającą mapę Europy z okolic 1910 r. Są na niej zaznaczone najważniejsze miasta i łączące je trasy. W pudełku znajdują się również plastikowe wagoniki i stacje, karty biletów i pociągów oraz bardzo czytelna, krótka i treściwa instrukcja. Wszystko ma swoje miejsce do przechowywania w plastikowej wyprasce. Zasady są proste i łatwe do opanowania, a następnie przekazania innym. Celem gry jest zdobycie jak największej ilości punktów zwycięstwa, a można tego dokonać za pomocą budowania tras (zrzucając zebrane karty w odpowiednim kolorze) i kończenia szlaków na biletach. Jest też dodatkowa premia dla tego, kto ułoży najdłuższy ciąg tras. Podczas gry będziemy ustawiać nasze wagoniki na budowanych trasach, dobierać karty pociągów oraz dociągać nowe bilety. Na wyspy prowadzą trasy promowe, a w górach będziemy musieli pokonywać tunele. Ponieważ bilety są tajne, a za ich nieskończenie odejmowane są punkty na koniec rozgrywki, gra posiada elementy wyścigu z czasem oraz współzawodnictwa. Jest też trochę strategii i planowania, a w podbramkowych sytuacjach, gdy na przykład wszystkie trasy do danego miasta są już zajęte, gracz może poratować się wybudowaniem stacji (ma ich 3 do dyspozycji) i skorzystaniem z pociągu rywala. Odpowiednią dozę losowości z kolei zapewniają wspomniane karty dostępnych kolorów wagonów oraz karty biletów.

Karty

O graczu, który jeździł koleją
Pasażer, który chce wsiąść do tego pociągu powinien według wydawcy gry mieć ukończone 8 lat, aczkolwiek nie wykluczałabym dzieci młodszych, które potrafią czytać (w grze trzeba odczytywać tylko i wyłącznie nazwy miast oraz znajdować je na mapie). Podróż po Europie na początku dwudziestego wieku trwa około godziny, choć dopuszczalne są opóźnienia. Dochodzą one do 20-30 minut w zależności od liczby pasażerów i tego jak długo zajmuje im zastanawianie się nad kolejnymi etapami tras. Dopuszczalna ilość podróżnych to przedział pomiędzy 2 a 5 – złotą zasadą jest tu „im więcej, tym lepiej”. Wiadomo, że raźniej podróżuje się w towarzystwie i nie polecam wyjazdu tylko dwuosobowego Przez większość czasu można nie spotkać się ze swoim współtowarzyszem w trasie.

Mapa

Atrakcje podróży
Wsiąść do Pociągu: Europa jest pozycją o niewątpliwym uroku – któż nie lubi podróżować palcem po mapie? A do tego dochodzi wysoka jakość wykonania elementów i przyjemność obcowania z kolorowymi wagonikami. Największą zaletą jest jednak fakt, że gra zapewnia rozrywkę w praktycznie każdym gronie – nie jest ważne, czy gramy z dziećmi, dziadkami, czy przyjaciółmi, z doświadczonymi graczami czy planszówkowymi nowicjuszami. Jako walor edukacyjny dla najmłodszych można uznać zapoznawanie ich z mapą Europy i jej największymi miastami, ale i starsi mogą sobie czasem „odświeżyć” wiedzę z geografii. Gra premiuje też umiejętne zarządzanie zasobami, ponieważ każdy gracz ma ograniczoną ilość wagoników i stacji, a za nie wybudowane do końca gry stacje kolejowe także można zyskać punkty zwycięstwa.

Wagoniki

„Niebezpieczeństwa” podróży
Co nam więc grozi, oczywiście poza perspektywą świetnie spędzonego czasu, podczas rozgrywki we Wsiąść do Pociągu: Europa? Gra ma małe niedociągnięcia – jednym z nich jest wspomniana już jałowa i nudna rozgrywka na dwie osoby. Na tak dużej mapie dwoje graczy sobie po prostu w niczym nie przeszkadza i odczuwalny jest brak interakcji, a co za tym idzie większych emocji. Drugim zarzutem są przestoje, które pojawiają się w związku z losowo dostępnymi pięcioma kartami wagonów do wzięcia. Wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji, gdy mijają dwie lub więcej rundy z rzędu kiedy nic się nie dzieje, bo wszyscy czekają na inne kolory niż te, które leżą na stole, więc najczęściej biorą karty „w ciemno” ze stosu licząc na łut szczęścia. Należy też liczyć się z tym, że po pewnym czasie większość tras, czyli tzw. biletów, będzie nam już dobrze znana – pozostaje nam wtedy albo zacząć grać bardziej strategicznie (domyślać się jakie bilety mają przeciwnicy i starać się psuć im szyki) albo… nabyć któryś z dodatków do gry bądź dodatkową mapę. Tak, tak – ta gra jest niebezpieczna, ale dla naszej kieszeni! Jak ktoś złapie bakcyla i zapragnie więcej kolejowych emocji to może postarać się nawet o całą kolekcję Ticket to Ride, a jest ona już naprawdę spora. W rezultacie nasza przygoda z pociągami może trwać długie lata.

Agnieszka Anioła

Rebel.pl

Ilustracje w tekście również pochodzą ze strony rebel.pl oraz z archiwum przykominku.pl

Przeczytaj również
Komentarz