Ku niezadowoleniu reszty rodziny moje tatarskie geny co jakiś czas dają mi się we znaki i kuszą do podróży. Dokądkolwiek – byle oderwać się od codzienności, byle pozbierać myśli - bo w tej codziennej gonitwie jakoś nigdy nie ma kiedy. Niestety, często muszę ten pęd przydeptać i jedyne co mi pozostaje to podróże literackie. Tak było i teraz: zachęcona opisem na okładce wzięłam do ręki książkę i ruszyłam w podróż z główną bohaterką powieści.
Z dnia na dzień Magda – która jest przekonana, że ostatni związek zniszczyły jej nadmierne kilogramy – rusza w podróż w nieznane po to, żeby z nimi powalczyć, ale też po to, żeby właśnie pozbierać rozsypane myśli i odnaleźć ten moment kiedy wszystko nagle zaczęło się psuć. Cel podróży pojawia się przypadkiem, wraz z piosenką Marka Grechuty: Lanckorona. Spokojna wieś w pięknej okolicy, gdzie wydaje się, że czas się zatrzymał. Idealne miejsce, żeby spotkać i poznać wreszcie samą siebie…
W gościnnym domu fantastycznej kucharki, pani Miłki przyjdzie Magdzie zmierzyć się ze sobą, walczyć z pokusami porzucenia diety, poznać i polubić ludzi, na których nigdy wcześniej nie zwróciłaby uwagi; może nawet uda się zrozumieć, że życie to coś więcej niż tylko codzienna gonitwa?
To typowo babska książka – ale nie wzbraniałabym sięgnięcia po nią i panom, jeśli chcieliby zajrzeć w głąb kobiecej duszy. Atakowane z każdej strony modą na szczupłą sylwetkę i nieskazitelną, „fotoszopową” urodę kobiety mają niestety skłonność do przypisywania wszelkich klęsk i niepowodzeń wyłącznie swojemu wyglądowi i nieustannie porównują się z innymi – często bardzo krytycznie. Tymczasem prawdziwy problem najczęściej leży całkiem gdzie indziej. Tylko jakoś ciągle brak nam czasu, żeby go zlokalizować.
Ale wróćmy do powieści.
Podoba mi się styl autorki, niewymuszony i lekki, pełen humoru i pozwalający wtopić się w tło, niemal stanąć obok głównej bohaterki i przyglądać się jej upartej walce ze swoim ciałem i wspomnieniami. Jest to lektura, przy której naprawdę się odpoczywa – nie jest to książka akcji, nie ma się czego bać, za to można przyjemnie przy niej spędzić popołudnie. Wbrew temu co nam wmawiają media prezentując wyłącznie sensacyjne wieści na świecie jest jeszcze wiele ciepłych miejsc i wielu życzliwych ludzi, którzy bezinteresownie przyjdą z pomocą nawet najbardziej zagubionym duszyczkom. Polubiłam tę książkę właśnie za odkrycie tego cichego, pięknego świata – i już od kilku dni słyszę wzmożony krzyk moich genów: jedźmy do Lanckorony!
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11892-9