Dawno dawno temu – mniej więcej wtedy, kiedy przykominku stawiało swoje pierwsze kroki – zastanawialiśmy się, czy mamy recenzować tylko książki, czy może „coś jeszcze”. Nie jest to żaden krok milowy, ale dziś postanowiłem podzielić się z Wami również zdaniem na temat muzyki.
Bo prawda jest taka, że dziś coraz rzadziej czyta się w atmosferze sterylnej, bibliotecznej ciszy. Hałas w autobusie, czy tramwaju, gwar na ulicy, czy dowolnie dobrane dźwięki w słuchawkach. Każdy wybiera to co lubi. Na potrzeby tej opinii zajmijmy się książkami czytanymi w domu, na przykład przy kominku.
A przy kominku pojawił się ostatnio album Mission Cecilii Bartoli. Muszę od razu zaznaczyć, że nie jest to muzyka dla wszystkich, o czym można się przekonać jeszcze przed włożeniem płyty do odtwarzacza. Cecilia Bartoli jest znanym od lat głosem w muzyce klasycznej i operowej i tym razem postanowiła zmierzyć się z wczesnym Barokiem i twórczością Agostino Steffaniego. Utwory, które wybrała, dalekie są od popularnych zazwyczaj „Highlightów” muzyki klasycznej. Co więcej są one też dość nierówne – pod kątem tempa, dynamiki, czy przekazywanych emocji. Praktycznie każdy tytuł to osobne emocje i przeżycia – raz jest rzewniej, raz bardziej marszowo, a czasem – czego nie można niestety pominąć – aż chce się odłożyć książkę, sięgnąć po pilota i przełączyć na inny utwór.
Informacja na okładce mówi o świecie międzynarodowej polityki, intryg Watykanu i sekretów dyplomacji. Poszukałem więc na półce książek, z którymi tej płyty słuchałoby się najmilej. Mój pierwszy wybór padł na „Port zdrady” Patricka O'Briana. Szersza recenzja tej książki już wkrótce, a tymczasem szczerze przyznaję, że do charakteru opowieści o przygodach Doktora Maturina i Kapitana Aubreya najbardziej przypadły mi utwory:
A Facile Vittoria – szczególnie do scen rautów oraz przedstawień dworskich. Popis wokalny sprzyjający lekkiemu przymrużeniu oka.
Più Non V'ascondo – przyjemny, dynamiczny utwór w sam raz na szybkie marsze, pościgi, czy gonitwy – raczej na lądzie, niż na wodzie, ale nie wyłącznie.
Combatton Quest'alma – idealny na sceny zbrojenia okrętu i przygotowań do bitwy.
Te trzy najbardziej przykuły moją uwagę, ale przynajmniej kilka innych utworów mogłoby się z powodzeniem odnaleźć na pokładzie okrętu dowodzonego przez Aubreya, jak również na balach, w których musiał on uczestniczyć.
Dla osób, które do tej pory nie miały zbyt wiele do czynienia z Barokiem i z operą płyta może się wydać dość ciężka w odbiorze. Przy kominku jednak sprawdza się bardzo dobrze jako dźwiękowa ilustracja do ulubionej aktualnie książki i właśnie – jako taką – gorąco Wam ją polecam.
Przy tej płycie najmilej czytać:
Port Zdrady