Nauka Świata Dysku IV – Dzień Sądu. Terry Pratchett, Jack Cohen

To nie będzie obiektywna recenzja. Nie mam najmniejszego zamiaru się z tym ukrywać. Przecież to Pratchett – i to powinno wszystko wyjaśnić. Nawet jeśli jest to kooperacja z Jackiem Cohenem to i tak – przynajmniej w połowie – książkę połyka się w pięć minut i pozostaje wielki niedosyt i chęć na jeszcze. Z drugiej strony – przecież nikt nie powiedział, że recenzje będą obiektywne. Może nawet wręcz odwrotnie...

okładka książki

Świat Dysku to taki oryginalny twór, który – jak nam się wydaje – wyolbrzymia pewne cechy nas, mieszkańców Kuli. Nasz problem polega jednak na tym, że w większości przypadków nie zdajemy sobie sprawy z tych cech, ani z tego, jak bardzo groteskowe potrafią one być.
Magowie ze Świata Dysku mają już nieco inną perspektywę i… no co tu dużo mówić – możliwości. Co prawda wydaje im się, że stworzyli świat Kuli, ale jakoś nie do końca potrafimy się z tym pogodzić. My oraz Omnianie...

Nie chcę ujmować zasług Jackowi Cohenowi i muszę szczerze przyznać, że w tej książce interesują mnie wydarzenia światodyskowe. Nie mogę jednak pominąć faktu, że jego wykłady naukowe, z niemal wszystkich dziedzin, nie pozostają niezauważone. Prawie na pewno jest to zasługą licznych odwołań do postaci i realiów z cyklu Pratchetta. Nie wiem tylko, czy chodzi tu o same odwołania i zastanawianie się, ile z nich zostało zasugerowanych przez Sir Terry'ego, czy może o fakt, że – w pewien przewrotny sposób – wydarzenia ze Świata Dysku wydają mi się bliższe (a z całą pewnością łatwiej dostrzegalne), niż te na Ziemi.

Jest jeszcze inna sprawa.

Kiedy czytam którąkolwiek z „Nauk Świata Dysku”, a tę w szczególności nie mogę wyjść z pewnego rodzaju zdumienia. Oczywiście część dyskowa jest nową całostką – przygodą, wydarzeniem i historią. Jednak Cohen nierzadko odwołuje się do całej serii i tu właśnie powstaje zachwyt większy niż zazwyczaj. Wiem, że pisarze gruntownie przygotowują się do swojej pracy i Pratchett w żadnym wypadku nie jest tu wyjątkiem. A jednak ogrom informacji, które najwyraźniej zebrał do swojego cyklu, i które są wyjaśniane przez cztery już tomy, zawsze mnie zaskakuje. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę ile części tego cyklu zostało już opublikowane, to i tak wydaje się go za dużo. Pozostaje więc mieć nadzieję na jeszcze wiele przygód w przyszłości.

W każdym razie...

To nie tak, że w szkole nie uważałem i przejechałem przez edukację tróją na szynach, ale – takich wykładów słucha się z ogromną przyjemnością (i takoż czyta).

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7961-033-4