Przy kominku zazwyczaj siadam i czytam sobie książki i w ten sposób spędzam całkiem miło czas. Do tej pory jednak nie zajmowałem się jeszcze samym kominkiem i jego paliwem. I właśnie kiedy zdałem sobie z tego sprawę do redakcji przyszła książka o drewnie. Ale – jak się szybko okazało – nie tylko o nim.
Pierwsze myśli pobiegły w stronę kilku chwytliwych zdań. „Przeczytałem od deski do deski”. „Po lekturze poczułem się jakby ktoś walnął mnie obuchem...”, „Już po pierwszym rozdziale, chciałem się zdrowo narąbać” albo „między wersami słyszalne były głuche uderzenia siekiery”. I szczerze mówiąc każde z nich spokojnie znalazłoby swoje usprawiedliwienie. A sama książka... cóż – robi naprawdę niesamowite wrażenie.
Przede wszystkim nie mogę się zdecydować, czy potraktować ją jako poradnik, czy jako gawędę. Ilość informacji o charakterze ekonomicznym i rys historyczny ciągną w stronę pierwszego wyboru, ale to jak Mytting buduje swoje opowiadanie i wciąga w najprostsze i najważniejsze tajniki pracy drwala, to już zupełnie inna para kaloszy.
Już nawet sam sposób, w jaki traktowany przez autora jest czytelnik, powoduje, że poczułem się kimś wyjątkowym – może nawet aspirantem do zawodu drwala. Znajdziemy tu bowiem porządną pigułkę wiedzy na temat tego skąd wziąć i jak przygotować drewno niezbędne do ogrzania domu w zimie. Owszem – możemy skorzystać z pieców na olej, albo z centralnego ogrzewania. Ale to będzie pójście na łatwiznę i stanowczo zabije klimat. Mittyng wspomina nawet o tym, jak przez pewien czas w Norwegii popularność zyskały nawet piece elektryczne, ale potem mieszkańcy znów wrócili do tego rozwiązania, które zapewniało im spokój, ciepło i przyjemną atmosferę.
Być może powinienem wprost stwierdzić, że część egzotyki tej książki pochodzi właśnie z faktu, że odnosi się ona przede wszystkim do realiów Norweskich. Mówimy tu o kraju, w którym tradycja palenia w piecach jest niezwykle silna, zimy sięgają ponadtrzydziestostopniowych mrozów, a sami Norwegowie produkują ponad dwa razy więcej drewna, niż go zużywają. Ale to nie to.
Żywy ogień towarzyszy człowiekowi od bardzo dawna i równie długo pomaga mu w przygotowaniu pokarmu, w rozwoju społecznym i przemysłowym oraz pobudza wyobraźnię. Mittyng pisze w sposób, który sprawia, że chcę od razu wyjść na dwór i przygotować sobie pryzmę drewna na najbliższe dwie zimy (tak, wiem, że jest styczeń). Nie mogę się też doczekać wiosny, by wyjść do lasu i… no cóż. Prawdziwy mężczyzna dba nie tylko o drewno do pieca dla rodziny, lecz także o las, o to by rósł zdrowo i by go nigdy nie zbrakło.
Świetna piguła wiedzy i doświadczeń – dla mnie i prawdopodobnie dla Redackyjnych Chochlików. Książka zdecydowanie wyląduje wśród półkowników.
Wydawnictwo Smak Słowa
ISBN: 978-83-64846-40-3