Na najnowzą część przygód Jacka Aubreya czekałem z wytęsknieniem porównywalnym tylko z oczekiwaniem na wakacje lub gwiazdkę. Na tę niecierpliwość złożyło się kilka czynników, w tym na pewno trzy części Piratów z Johnym Deppem (nota bene również Kapitanem Jackiem). W dzięcięcej duszy wciąż żywy jest obraz Karmazynowego Pirata z Burtem Lancasterem, że o poprzednich częściach cyklu nie wspomnę.
Oczywiście stopień zgodności książki i filmu “Pan i władca” pozostawiał dużo do życzenia (o czym nie omieszkam wspomnieć przy recenzji książki o tym tytule) – przynajmniej jeśli chodzi o treść, ale już emocje były jak najbardziej porównywalne.
Głos zabrał spragniony morskich przygód szczur lądowy:
– Już od pierwszych stron przemokłem od atlantyckich fal przelewających się przez pokład ściganej jednostki. Nagły przechył omal nie zmiótł mnie za burtę sofy i chyba zaczynała mnie łapać choroba morska.
Pościgów w tej części na pewno nie zabraknie, ale na mnogość morskich bitew nie można narzekać. Między wierszami czuć wyraźną tęsknotę Jacka Aubreya za zapachem prochu i hukiem karonad. “Mat lekarza pokładowego" to jednak przede wszystkim ukłon w stronę Maturina. Jego żart – wypowiedziany w siedzibie admiralicji – dotyczący wcześniejszego zakończenia szpiegowskiej kariery w pewnym momencie zyskał na aktualności, choć stracił na humorze.
Na skutek niekorzystnych warunków pogodowych i zwykłego żeglarskiego pecha Maturin, Aubrey i Jagiełło (nie do końca polski akcent tej opowieści) dostali się do paryskiego więzienia. Tu przez krótką chwilę widzimy, jak bohaterzy zmagają się ze swoimi słabościami. Wkrótce jednak odzyskują swoje “moce”. Jagiełło tworzy, Aubrey kapitanuje, a Maturin... Maturin po prostu jest sobą.
Nie zdradzę, jak zakończył się epizod więzienny – bo jest to oczywiste, że nie przyniósł on końca przygodom tego duetu. Niemniej jednak, nawet ze świadomością, że bohaterowie przeżyją, opowieść czyta sie z nieukrywaną przyjemnością i w napięciu.
Co ciekawe, u O'Briana dość często zaskakujące są najbardziej oczywiste rozwiązania. Zazwyczaj, mając wyjście z problemu podane niemal na tacy, Aubrey w szczególności, ale i Maturin również, decydują się na stworzenie sobie kilku komplikacji i w ten sposób wybierają drogę dookoła – trudniejszą, ale bardziej kolorową i przygodową.
Osobom, ktore śledzą przygody kapitana i doktora już od kilku tomów, podpowiem tylko, że ten tom jak zawsze kończy się w taki sposób, że nie można się doczekać następnej części. Jednak tym razem zakończenie przynosi dodatkowo niespodziankę w postaci nieoczekiwanie oczekiwanego wydarzenia.
Wydawnictwo Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-093-5