H.M.S. Surprise - Patrick O'Brian

Do lektury cyklu książek o przygodach Kapitana Jacka Aubreya i Doktora Stephena Maturina nie trzeba mnie specjalnie zachęcać. O ile to możliwe staram się podążać za historią i czytać wszystkie części w kolejności przewidzianej przez Autora. Czasem jednak zdarzają się niespodzianki.

book cover

Cykl wydawany przez wydawnictwo ZYSK i S-ka nie został jeszcze wznowiony – wciąż trwa wydawanie pierwszej serii – a poszczególne części sprzedały się z różnym natężeniem. Efektem zmieszania tych dwóch składników jest brak niektórych tytułów na rynku oraz w magazynach. Taki los spotkał m.in. H.M.S. Surprise i muszę przyznać, że była to smutna niespodzianka, bo czytając następną część musiałem pogodzić się z wieloma niewiadomymi.

I tu nastąpiła inna niespodzianka – dzięki nawiązaniu kontaktu z wydawnictwem HarperCollins uzyskałem nadzieję, na uzupełnienie tej luki. Z zamówionych trzech książek przyjechała tylko jedna – pozostałe były niedostępne w magazynach (znowu) – ale za to ta właściwa.

Po takim, przydługim, wstępie oraz po rozbudzonych oczekiwaniach powinienem się teraz książką... rozczarować. Ale w przypadku Patricka O'Briana trudno o rozczarowania. Zatonąłem więc w opowieściach morskich i lądowych na długie godziny. Autor posługuje się szerokim asortymentem żeglarskich i marynarskich pojęć świadczącym o bardzo dobrej znajomości zagadnienia, o którym pisze. Jednocześnie dobiera słowa tak, że nawet absolutny laik nie czuje się zagubiony i nie odnosi wrażenia lektury słownika wyrazów obcych.

Kolejny tom przygód Aubreya i Maturina autor rozpoczyna od skromnego i teoretycznie nic nie znaczącego epizodu. Wprowadza trochę wyjaśnień z poprzednich części, uzupełnia bieżącymi problemami głównych bohaterów i w końcu wysyła ich na morze.

Aubrey powraca na „H.M.S. Surprise” po wielu latach. Kiedy ją opuszczał był jeszcze młodym żeglarzem dopiero zaprawiającym się w morskim rzemiośle. Teraz stawał na pokładzie jako pierwszy po Bogu. Mimo biegu czasu jednostka nie straciła nic ze swojej wspanałości. Jedyna zmiana to punkt widzenia – z pokładu kapitańskiego wszystko wyglądało inaczej.

Rejs do Indii nie zapowiadał się specjalnie atrakcyjnie pod kątem działań wojskowych, ale rozkazy należy wykonywać. Z drugiej strony – droga prowadzi przez bardzo bogaty szlak, więc spodziewana niewielka ilość pryzów może się bardzo korzystnie poprawić pod kątem ich jakości.

Oczywiście również i w tej części O'Brian nie zaniedbuje rozbudowywania kilku nieżeglarskich, ale ciągle ważnych watków. Dotyczy to zarówno perypetii sercowych obu bohaterów, jak i szpiegowskiej kariery Maturina oraz finansowej nieporadności Aubreya. W pewnym sensie mamy tu do czynienia z powikłaniami i charakterami, których prawdopodobnie nie powstydziłby się i Dickens. Historie które przydarzają się obu przyjaciołom wydają się czasem tak grubo uszyte, że aż skłonni jesteśmy uwierzyć w ich prawdziwość.

To dopiero początek opowieści w całym cyklu, a czytelnik już może poczuć się jak stary znajomy Kapitana. „I chociaż czasem jest gorzej, niż źle” to następnej przygody cięgle się chce...

Kamil Świątkowski

Polska wersja: Zysk i S-ka
ISBN: 978-0-00-649917-6