Kiedy siadam do lektury kolejnej biografii zawsze muszę odgonić parę myśli. Odkąd pamiętam towarzyszą mi one w takich sytuacjach. Pierwsza zawsze dotyczy zazdrości – wobec autora, że miał szczęście i wiedzę, by pisać o danej postaci; oraz wobec samego bohatera – czy przypadkiem nie zazdroszczę mu jego sławy i doświadczenia. Potem przychodzi ta myśl, że ja się przecież tak normalnie nazywam... kim mógłbym być... przecież nie Iggim Popem...
Kiedy już mi się uda „uwolnić umysł” książka zazwyczaj zniewala go na nowo, a wyobraźnia zaczyna pracować nad odpowiedzią na pytanie, jak z Jima Osterberga przeistoczyć się w Iggiego. Tylko czy ja tak naprawdę bym tego chciał...
Biografia nosi podtytuł „Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca”. Muszę przyznać, że moje pierwsze wrażenie po jej lekturze skupiało się przede wszystkim na „upadkach i odlotach”. Prawie każda książka o kimś sławnym próbuje znaleźć jakąś kontrowersję, która przyciągnęłaby uwagę czytelnika. W przypadku książki Iggy Pop uwagę przyciąga niesamowita wręcz doza szczerości.
O ile sukcesy tego muzyka są znane całkiem dobrze, o tyle droga do nich usiana była mnóstwem potknięć i zjazdów na samo dno. Na podstawie jego życiorysu można by odnieść wrażenie, że Jim Osterberg nie bardzo miał plan „na siebie” – a jeśli już coś sobie wyobraził, to zawsze znalazł sposób na to, żeby te plany spełzły na niczym. W każdym razie „udawało” mu się to nadzwyczaj często. Z drugiej strony – być może właśnie w tym należy się dopatrywać fascynacji tym artystą? Pomimo rosnącej sławy pozostał dla swoich fanów autentyczny. A na scenie po Iggym nigdy nie można się było domyślić z czym wyskoczy.
W wielu przypadkach, po latach szaleństw artyści nieco się uspokajają i na scenie w miejscu szaleństwa pojawia się trochę spokojniejszy profesjonalizm. A jak to jest z Iggim?
Odniosłem wrażenie, że Paul Trynka wystawił artyście dość specyficzny i miejscami brudny pomnik. Być może trochę tabloidalny, być może szukający najbliższej sensacji. Jednocześnie nie mogę mu odmówić rzetelności i dokładności – tak w przypadku opisywania początkowych lat twórczości, jak i w zdarzeniach bliższych nam czasowo.
Iggy Pop to intrygująca lektura. Szybko się ją czyta, ale ciężko o niej mówi. Wciąga na początku wszystkimi swoimi smaczkami, których czytelnik może poszukiwać w biografii właśnie kogoś takiego jak Jim Osterberg. Wiele momentów spowoduje, że szczęka opadnie czytelnikowi ze zdumienia, ale żaden – mam nadzieję – nie zachęci Was do podążania tą drogą do sukcesu.
Słyszeliście „Lust for Life”? Świetnie pasuje do książki...
Wydawnictwo SQN
ISBN: 978-83-63248-36-9