Powiem to od razu – to nie jest najzwyklejsza książka i szczerze mówiąc nie jest to również mój osobisty wybór. Owszem poczułem się odrobinę zaintrygowany na wieść o tym tytule, ale decydujące zdanie miał głos z wydawnictwa, który zasugerował, że warto czasem spojrzeć na autora w nieco inny sposób.
O ile dobrze pamiętam, to już od pierwszych świadomie przeczytanych słów uważałem, że między stronami książki mieszka magia, która tylko czeka na to, by wchłonąć czytelnika. Pewnego rodzaju pochodną tego przekonania, było następne – że praca pisarza, czy poety, przypomina warsztat czarnoksiężnika. I choć wiele na ten temat dowiedziałem się już w dorosłym życiu, to pewne podstawy się nie zmieniły.
Jednakże w pierwszej chwili odniosłem wrażenie, jakbyKalendarium Leśmianowskie próbowało mnie tej wiary w pisarską magię pozbawić. Życiorys Leśmiana został rozłożony na chronologiczne czynniki pierwsze i praktycznie pokazany krok po kroku. Ktoś wykonał ogrom pracy, by ułożyć – w pewnym sensie na nowo – całe życie autora w poprawnej chronologicznie kolejności. Poszczególne akapity są zwięzłe, a część z nich wręcz lakoniczna. Książka nabrała przez to charakteru informacyjnego, bądź nawet – kronikarskiego. Z tego samego powodu poczułem się odrobinę oszukany, bo wydawało mi się, że tak poprowadzona historia życia pozbawi mnie wszelkich smaczków związanych z wydarzeniami i spotkaniami, które inspirowały Leśmiana. Przestraszyłem się, że nie będę mógł podejrzeć czarodzieja przy pracy.
Ale nie miałem racji. Bo magia tworzenia to nieco bardziej skomplikowany, zdecydowanie bardziej żmudny, ale i fascynujący. To czego oczekiwałem to machnięcie różdżką (a może piórem) i już – mamy gotowe dzieło. Tymczasem miałem okazję towarzyszyć twórcy przez prawie całe jego życie. Poznawałem najważniejsze wydarzenia w ten sam sposób, w jaki on ich doświadczał i zamiast jednego źródła inspiracji mogłem zacząć się domyślać sposobu zbieranej przez kolejne dni, tygodnie i dłużej.
Kalendarium... w istocie nie jest najbardziej tradycyjnym z rodzajów biografii. Być może niektórzy z was stwierdzą, że takie podejście do tematu jest mniej klimatyczne, za to bardziej leksykalne i surowe. Być może przez to uznacie, że książka nie jest wystarczająco „kanapowa”. A jednak muszę przyznać, że świetnie się sprawdza przy porannej kawie. Przypomina to odrobinę lekturę kroniki towarzyskiej z Leśmianem w roli głównej. Zwłaszcza dla wielbicieli tego twórcy będzie to iście literacki początek dnia.
Wydawnictwo PIW
ISBN: 978-83-64822-33-9