Powiem to od razu – to nie jest najzwyklejsza książka i szczerze mówiąc nie jest to również mój osobisty wybór. Owszem poczułem się odrobinę zaintrygowany na wieść o tym tytule, ale decydujące zdanie miał głos z wydawnictwa, który zasugerował, że warto czasem spojrzeć na autora w nieco inny sposób.
Przyznam, że czytałam tę książkę na raty – różne dziwne okoliczności, od remontu mieszkania poczynając na komplikacjach w życiu zawodowym kończąc, nie pozwoliły mi na przeczytanie jej jednym ciągiem. Tematyka zainteresowała mnie nie tylko dlatego, że lubię historię, ale dlatego – a może przede wszystkim – że w moich żyłach płynie trochę tatarskiej krwi.
“Miejska legenda” to niezwykle sugestywne narzędzie w ręku..., a właściwie w ustach doświadczonego opowiadacza. To właśnie z takich lokalnych historii i plotek wszelkiej maści przybysze dowiadują się najciekawszych informacji. Żadne miasto nie jest od nich wolne, a już na pewno nie Warszawa.