Średniowiecze – w pierwszym skojarzeniu – to najczęściej zakuci w zbroję rycerze przemierzający Europę pomiędzy turniejami i bitwami. Ale średniowieczni rycerze wyjeżdżali również w bardziej egzotyczne „delegacje”. I nie chodziło o wyjazdy w stylu „weekend w Ciechocinku”...
No dobrze – takie porównanie może się wydać nieprofesjonalne i krzywdzące względem tej konkretnej książki, ale też należy jasno zaznaczyć, że XVI w basenie Morza Śródziemnego był wcale nie mniej interesujący niż wyprawy dookoła globu.
Kiedy patrzy się na historię tego akwenu, można odnieść wrażenie, że konflikty nigdy nie opuszczały tego rejonu. Ich intensywność i zasięg zmieniały się w poszczególnych latach, zawsze jednak był ktoś, kto uciekał i ktoś kto gonił. Czasem były to całkiem znane nazwiska i zupełnie często okazywało się, że to nie „my” byliśmy tymi wygranymi. Roger Crowley bez najmniejszego skrępowania opisuje fakty, tak jak się wydarzyły. Kiedy więc chrześcijańskie oddziały dostawały po krzyżach, czytamy o tym ze szczegółami i z analizą możliwych rozwiązań. Kiedy jest to niezbędne wkraczamy w tok dedukcji władcy, lub inżynierów, czy też kapitana okrętu.
Autorzy powieści mocno beletryzowanych historycznych często starają się, by zawarte w ich książkach opisy były jak najbardziej realistyczne, żeby czytelnik miał przed oczami obrazy, nawet gdy nie zacisną powiek. I równie często utwierdzają nas tylko w tym, że mamy do czynienia z fikcją literacką. W przypadku Crowleya – który z lekkim piórem wtrąca podobne akapity – wszystko brzmiało wiarygodnie i to było właśnie najstraszniejsze w opisach bitw, potyczek i śmierci...
Nie same opisy jednak decydują o atrakcyjności Morskich Imperiów. Ta książka to przede wszystkim solidnie przygotowana praca historyczna – pełna mało znanych faktów ciekawostek i odniesień do legend. Nie raz autor zaskoczył mnie wzmianką o czymś, lub o kimś, o czym, lub o kim, już kiedyś słyszałem, ale w kompletnie innym kontekście. Albo tak mi się przynajmniej wydawało.
Wybór wydarzeń i szczegółów, jakiego dokonał Crowley, wypełniłby prawdopodobnie więcej niż jedną trylogię fantastyczną. Wachlarz ciekawych postaci, kampanie morskie i lądowe i potężnie rozwinięta intryga, czy wreszcie wymyślne tortury i trofea – nie brak tu niczego. Wierzyć się nie chce, że to prawda.
Morskie Imperia to półkownik... i to bardzo wciągający półkownik. Czy postoi na półce – zależy już tylko od Was.
Wydawnictwo Rebis
ISBN: 978-83-7510-810-1