|
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Pozostaje mi się w dużej mierze zgodzić z przedmówczynią. Dodałbym jeszcze, że gra jest najładniejszą grą o rozwoju kolei z jaka miałem styczność. Solidne wykonanie komponentów, barwna plansza z wzornictwem nawiązującym do początku XX wieku ożywiają dość nieciekawy sam w sobie temat kolejarstwa. Pamiętajmy – ci, którzy grali we Wsiąść do pociągu mogą z większą ochotą sięgnąć po bardziej skomplikowane tytuły o podobnej tematyce.
Interakcja występuje, jest ona jednak raczej pośrednia i nie nazbyt agresywna, co w grze dorosłych z dziećmi sprawdza się wyśmienicie (dodatkowo „starzy” mogą w sposób zakamuflowany trochę pomagać małolatom). Zasady są bardzo proste i dzieci powinny intuicyjnie wiedzieć, co mają robić. Trudno jest w tej grze oszukiwać na swoją korzyść, a zbyt długie zastanawianie się nad kolejnym ruchem odbije się czkawką, gdy przeoczymy zwycięstwo współgracza, który rozpełzł się wagonikami po całej planszy. Nad planszą unosi się duch rywalizacji i pomimo że ktoś możne popsuć nam szyki nie odczujemy, że całkowicie zniweczył nam misternie budowany plan trasy, nie ma sytuacji bez wyjścia (dodatkowo „dworce” być może nawet zbyt ułatwiają nam rozgrywkę).
Oczywiście jest także pewien minus. Istnieją sposoby na to by przechylać zwycięstwo na swoją stronę już od początku rozgrywki, można jednak albo wprowadzić pewne ograniczenie co do ilości kart na ręku, lub zapoznać wszystkich z tym mankamentem by było sprawiedliwie (być może dla niektórych liczy się zwycięstwo, ale gardzę graczami, którzy nie napocą się w trakcie rozgrywki). Plansza europejska ponadto balansuje trochę ilość długich tras, dających masę punktów, tak, by nie można było osiągnąć zwycięstwa budując tylko je i zapominając o swoich celach.
Podsumowując – to gra dobra dla kogoś, kto nie ma wielkiej styczności z grami; jedna z wielkiej trójki gier z planszą dla początkujących (obok Osadników z Catanu i Carcassone) a jednocześnie taka, którą – jeśli ma się 1,5 h i brak sprecyzowania „w co gramy?” – można zawsze śmiało wyciągnąć na stół i nikt nie będzie oponował.
|