Karusia mieszka w domu nad morzem. Mieszka z Tatą i Mamą, ale bez zwierzątka. Na własne zwierzątko jest jeszcze za mała. Ma za to znajomego – Piaskowego Wilka, z którym wspólnie rządzą Nagłowiestanem – okrągłym krajem na plaży. Tylko tu można zobaczyć, jak motylą się dwa Motyle w dzień zakochanych i tylko tu można spotkać czworonoga z niesamowicie ciekawskim nosem. Takiego miejsca nie znajdziecie na żadnej innej z tysiąca krylionów milionów planet istniejących we wszechświecie.
Karusia jest też dość żywą i energiczną osóbką. Jest to jeden z tych modeli człowieka, który sam poznaje świat, pomimo wskazówek nadchodzących ze świata zewnętrznego. No bo na tym przecież polega dzieciństwo, prawda? Słuchamy, co mówią rodzice, choć nie zawsze ich słyszymy. Mówią nam, żeby coś zrobić, ale wykonanie czegokolwiek nabiera sensu dopiero, gdy sami sobie to powiemy. Czyż nie?
Karusia budzi się codziennie po nową przygodę. I prawie zawsze zaczyna się ona w domu przy kuchennym stole, podczas śniadania i rozmowy z rodzicami. Jako Kapitan Piratów i władca Nagłowiestanu nie może się z ich zdaniem aż tak łatwo pogodzić – wychodzi więc z kuchni i udaje się do swojego Państwa. Tam w życiu dziecka staje się zazwyczaj coś bardzo dorosłego, co sprawia, że wracając do rodziców, ma ono już zupełnie inne, jak na dziecko, zaskakująco logiczne, podejście do tematu zaczętego przy porannej jajecznicy.
Zdając sobie sprawę z własnego wieku, z wielką przyjemnością sięgam od czasu do czasu po książki dla dzieci. Po pierwsze pozwalają mi łatwiej pogodzić się z szarościami wokoło i nie pozwalają zapomnieć o pielęgnacji dziecka wewnątrz mnie. A po drugie – są naprawdę płodną kopalnią pomysłów i optymizmu. To właśnie dzięki takim przygodom na nowo czerpię przyjemność z odkrywania tajemnic kryjących się za oczywistościami. Nawet proste obiekty – takie jak kieszenie – nabierają zupełnie nowego znaczenia. Karusia tłumaczy Piaskowemu Wilkowi, który nigdy nawet nie miał spodni, że kieszenie są:
po to, żeby w nich trzymać różne rzeczy. Wkładasz ręce i jak trochę pogrzebiesz, to zawsze natkniesz się na coś ciekawego. Najlepiej, żeby to było coś małego. Kamyczki albo kawałek sznurka, albo jakiś korek czy gumka.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz kamyk w kieszeni miał dla mnie jakieś znaczenie, ale co roku o tej samej porze, gdy wyciągam z szafy sezonowy, wysłużony płaszcz, zaskakuje mnie czekający w kieszeni mały kasztan. A to już bardzo dużo.
Wydawnictwo Zakamarki
ISBN: 978-83-60963-35-7