U2 – The name of Love – Andrea Morandi

Czy znacie to wrażenie, kiedy wsiadacie do autobusu ze słuchawkami w uszach, a Wasza ulubiona melodia powoduje, że nieświadomie kiwacie głową i w myślach śpiewacie razem z wokalistą? Oczywiście może się zdarzyć, że z wiekiem takie zachowania są coraz rzadsze i na swój sposób coraz bardziej krępujące, ale muzyka wciąż działa pobudzająco. A teraz wyobraźcie sobie taki sam efekt, ale bez słuchawek na uszach...

okładka książki

Dokładnie tego doświadczyłem czytając The name of Love. Ta książka to oczywiście pomnik wystawiony irlandzkiemu zespołowi ale trzeba przyznać, że w ogromnej mierze pomnik słuszny. Zasłużyli na niego nie tylko stażem i mnogością utworów, ale także swoją postawą poza sceną. Przetrwali wiele zespołów, którym krytycy wróżyli świetlaną przyszłość, ale które rozpadły się, bądź wręcz „umarły”. Część z nich była dla muzyków z U2 inspiracją do stworzenia własnego stylu, część poddała im pomysły na piosenki...
Właśnie – piosenki. Pozwólcie, że opowiem Wam, co tak naprawdę przydarzyło mi się podczas lektury tej książki. Książka składa się praktycznie z samych tekstów wykonywanych przez zespół utworów. Każdy z nich jest uzupełniony o historię, która w bardziej lub mniej bezpośredni sposób doprowadziła do powstania piosenek. Oczywiście można mieć zastrzeżenia – bo wychodzi na to, żę U2 nie pisze piosenek bez powodu. A jednak Morandi doskonale radzi sobie z udowodnieniem, że tak jest w istocie. Czasem potrafi nawet zaskoczyć, kiedy okazuje się, że tytuły, o których nie myśli się za wiele, kryją w sobie zdecydowanie głębszą historię, niż powszechnie znane hity.

Wszystkie utwory z ostatnich niemal trzydziestu lat zostały tutaj pogrupowane w rozdziały noszące tytuły albumów wydawanych w tym czasie przez U2. Poza oryginalnym tekstem jest tu oczywiście dodatkowe tłumaczenie. Słowa piosenek uzupełnione są również licznymi odniesieniami literackimi, do których często nawiązują. Oczywiście opowiadanie o każdym wersie i każdej zwrotce owocuje „pocięciem” całości na rozsztrzelone fragmenty. Paradoksalnie może jest to właśnie czynnik chroniący przed zakłopotaniem podczas lektury w publicznym miejscu. Sam wielokrotnie gryzłem się w język, kiedy siedząc w głośnym i rozklekotanym Ikarusie trzymając przed oczami słowa New Year's Day usłyszałem „uszyma wyobraźni” gitarę Edga, po której zaraz weszła perkusja... i właśnie kiedy miałem zacząć nucić pod nosem (dość głośno - tak między nami – by przebić się, przez stukot szyb)..., kiedy już miałem pierwsze słowa na końcu języka, autor książki powstrzymał mnie wprowadzając następny fragment prozą.

Zapewne wielu z Was zna określenie „książka, która przemawia do wyobraźni”. U2 – the name of love nie tylko przemawia – ta książka śpiewa.
Zazwyczaj staram się nie oceniać aż tak bezkrytycznie. Ale w tym wypadku polecam ją bez najmniejszych zastrzeżeń.

Kamil Świątkowski

Replika
ISBN: 978-83-7674-062-1




tę książkę dostaniesz również w Merlin.pl