Czarna lista – Frederick Forsyth

Wydawnictwo Albatros zachęca do sięgnięcia po książkę Czarna lista, która ma być swego rodzaju powrotem Forsytha – autora „Kobry” i „Dnia Szakala”. Jak mu się to udało? Muszę przyznać, że fakt, iż mamy tu do czynienia z nazwiskiem znanym już od kilkudziesięciu lat przysparza zarówno ułatwień jak i kłopotów związanych z oceną książki.

okładka książki

Nie chcę pisać, że Forsyth pisze (lub nie) szablonowo. I nie chcę też dać do zrozumienia, że szablony są zawsze złe. Najważniejsze jest bowiem to, co autor z takim szablonem zrobi i jak go uzupełni i w jakich okolicznościach je osadzi. A w przypadku thrillerów politycznych okoliczności są zawsze bardzo ważne. Większość autorów – by uwiarygodnić swoją historię – podpina się pod jakieś większe wydarzenie historyczne. W ten sposób czytelnicy z całego świata dowiadywali się o nowych teoriach spiskowych i tajnych operacjach, które mogły, choć nie musiały, się wydarzyć gdzieś w egzotycznym zakątku świata.
Po roku 2001 takim wydarzeniem stał się atak na wieże WTC. Nagle okazało się, że to idealny wytrych i punkt wyjścia do opowiadania wszelkich historii. Reakcja USA, wojna oraz specjalne środki ostrożności to idealna pożywka dla pisarskiej wyobraźni, z której skorzystał również i Forsyth.

Jednak w przypadku Czarnej listy WTC nie stanowi głównej informacji, a zaledwie wzmiankę. Forsyth postarał się o rozpisanie historii na długo przed wrześniem 2001 i odpowiednio długo po nim. Mamy tu do czynienia z nowym zagrożeniem – z fanatycznym „Kaznodzieją”, który skutecznie nakłania wyznawców Allaha, by popełniali zabójstwa znaczących przedstawicieli USA i Wielkiej Brytanii. Ze względu na efektywność swoich działań bardzo szybko trafia na pewną, bardzo specjalną listę. To dzięki „Kaznodziei” możemy dowiedzieć się, co się dzieje z osobą wciągniętą na taką listę. Sprawa nabiera tempa, gdy w grę zaczynają wchodzić względy osobiste...

Nie wiem, jak szybko Forsyth pisze i jak długo zajmuje mu zebranie wszystkich materiałów. Gdybym jednak miał go ocenić przez pryzmat tego, jak szybko się go czyta, to musiałbym powiedzieć, że jest on pisarzem mocno niedocenionym. Tu nie ma czasu na delektowanie się kunsztem autora, czy wyszukanymi metaforami. Tutaj akcja wciąga i nie puszcza aż opróżni cały magazynek...

Nie odpowiem Wam na pytanie, czy wrócicie do tej książki, a jeśli tak, to ile razy. To nie jest gatunek, do którego powraca się zbyt często. Ale dam Wam jedną radę: jak już się dacie wciągnąć intrydze, to trzymajcie się mocno okładek.

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Albatros
ISBN: 978-83-7885-744-0