Gringo wśród dzikich plemion - Wojciech Cejrowski

Pamiętam z dzieciństwa program telewizyjny, w którym Tony Halik i Elżbieta Dzikowska, przepysznie opowiadali o swoich podróżach w najbardziej egzotyczne zakątki kuli ziemskiej. Dokładając do tego aromatyczny tytuł: Pieprz i Wanilia i zdecydowane osobowości obu prowadzących uzyskałem wzorzec, z którym porównywałem wszystkie oglądane później programy podróżnicze. Wzorzec, jak się łatwo domyślić pozostał niedościgniony, ja zaś dodatkowo nabawiłem się silnie uzależniającej i dożywotniej chyba miłości do książek podróżniczych.

okładka książki

Przejście od telewizji do książki nie jest bezpodstawne – w dzieciństwie, kiedy najczęściej oglądałem telewizję, tylko dwie osoby wywierały naprawdę tak wielki wpływ na moją wyobraźnię, a zwłaszcza na tę jej część związaną z plemionami indiańskimi. Jedną z nich był Tony Halik, drugą Karol May. Dowiedziałem się jednak – kiedy już trochę dorosłem – że ten drugi mocno koloryzował. Wtedy też zacząłem jednak szukać piszących podróżników. A nie zwsze było to łatwe.

Wojciech Cejrowski jest takim właśnie piszącym podróżnikiem i po przeczytaniu książki Gringo …... doszedłem do wniosku, że właśnie tak będę od tej pory o nim myślał. Tym bardziej, że pisze i opowiada zaskakująco ciekawie.

Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to kompletny brak egzotyki. Oczywiśćie zdaję sobie sprawę, że opisywani „oni” są inni pod względem kulturowym, społecznym, mentalnym i przede wszystkim odzieżowym. Wiem również, że opisywane „tam” to zupełne bezdroża, bezmapia i często zadeszczone przez cały rok bezdrogowskazia. Mam również świadomość, że przeciętny czas dotarcia „tam do nich” nie rokuje dobrze w kategoriach weekendowego wypadu. Mimo to, czytając opowieści Gringo, czuję się jakbym słuchał historii o sąsiadach z parteru.*
W słowach Cejrowskiego tubylcy, czy raczej tambylcy, reprezentują typowe „sąsiedzkie zachowania”: opiekują się rodziną, odpoczywają, śnią, wychodzą do pracy, poleżeć w hamaku, wracają do domów, znowu odpoczywają i opowiadają historie.
Ale jest też druga strona medalu – do wszystkiego podchodzą we właściwy tylko sobie sposób, stosując nieznośnie szczerą logikę, cierpliwość i spokój. Potrafią zachwycić się najprostszym drobiazgiem i snuć niesamowite i wyolbrzymione opowieści na każdy temat. Czasem oczywiście również kłamią – ale tylko z kurtuazji – bo niegrzecznie jest czegoś nie wiedzieć, więc na pytanie odpowiadają zawsze, choć nie zawsze zgodnie z prawdą. Autor podaje jeden skuteczny, choć nieco kontrowersyjny sposób na rozwiązanie tego problemu.

Gringo wśród.... jest historią opowiedzianą różnymi historiami. Podczas swoich podróży Cejrowski słucha, co mają mu do opowiedzenia Indianie, ale czasem poproszony o rewanż opowiada im, jak to naprawdę jest z tym jedzeniem człowieka, czy innymi przesądami, które krążą o tzw. cywilizowanych białych.

Nie powiem Wam, o czym jest książka, bo zdecydowanie zepsułbym Wam przyjemność,

*) mam nadzieję, że nie zabrzmiało to tak, jakbym próbował cokolwiek zarzucić swoim sąsiadom z parteru. Chodziło mi raczej o fakt, że dla Autora książki Indianie, choć wciąż zaskakujący, nie stanowią egzotyki na miarę sensacji, którą należy od razu wstawić w gablotę i pokazując palcami chwalić się nią przed znajomymi na każdej proszonej herbatce.

Kamil Świątkowski

Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7506-017-1