Pokolenia – Inka i Markus Brand

Nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, dlaczego Pokolenia przyciągnęły naszą uwagę. Mogło chodzić o piękną grafikę, mogło też – o temat wioski i kilku pokoleń jej mieszkańców. A może były to pogłoski o pewnych nowych aspektach mechaniki? To nieistotne, bo gra już po pierwszej rozgrywce pozostała nam w głowach i jeszcze tam siedzi. Bierzemy więc kostki i wykonujemy akcję.

pudełko

Instrukcja i zasady

Nie są to jednak kostki-szóstki. Ale o tym za chwilę. Instrukcja do Pokoleń zaskoczyła mnie przyjemnie. Po raz kolejny – i mam nadzieję, że nie ostatni – wskazówki były w stanie poprowadzić mnie przez pierwszą rozgrywkę. Choć nie bez zastrzeżeń. Musicie wziąć poprawkę na to, że pierwszą rundę trzeba rozegrać dla zapoznania się z mechaniką gry. Prawdopodobnie nieco dłużej zajmie Wam oswojenie się z nią i wypracowanie własnej taktyki – głównie dlatego, że punkty można tu zdobywać przynajmniej na kilka sposobów.

Ale żeby nie było za kolorowo. Doświadcznie z poprzednich gier pokazało nam, że przystępne instrukcje dadzą się łatwo wytłumaczyć nowym graczom (zwłaszcza doświadczonym) – nawet podczas rozgrywki. Wielowątkowość Pokoleń utrudnia jednak takie rozwiązanie, o czym mieliśmy okazję przekonać się na wlasnej skórze. Jeszcze wrócę do tej sprawy.

Po przeczytaniu instrukcji (a po rozegraniu jednej partii nawet bardziej) zdamy sobie sprawę, że duże znaczenie mają tu taktyka i losowość. Ta pierwsza – żeby wiedzieć na czym oprzeć budowanie puli punktów. Ta druga – pozornie nie wpływa na rozgrywkę – trzeba jednak umieć się do niej dostosować. Do gry dołączone są dwa płócienne woreczki. Pierwszy z nich służy do losowania kolorowych kostek, które później są rozkładane na planszy. Gracze w swoich turach biorą kostki z pól pozwalających wykonać poszczególne akcje. Z niektórych z nich mogą zrezygnować i pozyskać tylko „surowiec”. Mogą też podjąć też wykonania akcji, a to może ich kosztować – dobro, kasa, zboże, czas, surowce lub dowolną kombinację tych składników. Może też kosztować życie jednego z Waszych pionków. Drugi woreczek – czarny – służy do losowania kleryków. Jeśli nie macie kasy na ich „edukację” a zdecydowaliście się pójść drogą kościoła, musicie zdać się na los.

Gra kończy się w momencie gdy zapełni się albo Kronika wioski albo anonimowy cmentarz. W pewnym momencie możecie zwrócić uwagę, że dobrym taktycznym zagraniem jest uśmiercanie swoich pionków, by przyspieszyć zakończenie rozgrywki – oczywiście, jeśli jesteście pewni swojej wygranej. Tak naprawdę końcowe rozliczenie potrafi namieszać w punktacji.

karty

Wiek, liczba graczy i czas gry.

Wydawca Pokoleń ustalił minimalną granicę wieku na 12 lat. Gra jest bardzo przyjemna, ale absorbująca i wymagająca myślenia wielowątkowego. Przydatna jest również umiejętność knucia i skrytego liczenia, a przede wszystkim odrobina odporności na niepowodzenia. Punkty nie zawsze są naliczane od razui łatwo uznać się za przegrywającego. Dwanaście lat wydaje się więc sensowną granicą.
Liczba graczy – 2-4 również nie pozostawia wiele do komentowania. Może poza faktem, że piątego gracza wprowadza dodatek, i którym będzie w osobnej recenzji.
I wreszcie czas gry. Jedna rozgrywka zajmuje od 60 do 90 minut. Gracze muszą przejść przez kilka rund (naszej redakcji zazwyczaj wystarczały trzy, cztery rundy) a każda z nich składa się z dość licznych tur. Niektóre z akcji wymagają zaangażowania pozostałych graczy. Wszystkie te składniki powodują, że gry nie można przeprowadzić w trybie błyskawicznym. Z drugiej strony – nie ma takiej potrzeby.

gra

Opakowanie, gra i ogólne wrażenie

W różnych zestawieniach udało nam się przeprowadzić na razie kilka rozgrywek Pokoleń. Poza jednym przypadkiem nie mogę powiedzieć złego słowa na temat przyjemności czerpanej z gry. Owszem – wielokrotnie podczas rozgrywki można było wpaść w sidła małych frustracji – gdy przeciwnik zdobywał kolejne punkty. Szybko jednak okazywało się, że nie jest aż tak źle i punkty zdobywają obie strony.
Od czasu do czasu w testowaniu gier pomagamy sobie przedstawicielem „innego pokolenia”. Sprawdzamy w ten sposób na ile sprawdza się górna granica wieku przedstawiana na opakowaniach. Nasz pomocnik poradził sobie bardzo dobrze. Może nie śpiewająco, ale bardzo dobrze. Przy okazji zauważyliśmy, że liczba graczy istotnie wpływa na przebieg rozgrywki, na to jak szybko znikają kości i jak szybko zmienia się sytuacja do której trzeba się przystosować.

Jednak przy graczu-wyjadaczu doznaliśmy porażki w kwestii przyjemnej atmosfery i wspominam o niej tylko jako o nauczce. W tym jednym wypadku zgubiła nas rutyna i wyjaśnianie instrukcji na bieżąco w trakcie rozgrywki nie wypaliło. Z tego powodu osoba „wprowadzana” w grę nie była w stanie cieszyć się rozgrywką, choćby z tego powodu, że pozostali gracze od razu rozpoczęli intensywne działania. Choćby dlatego warto poświęcić dłuższą chwilę przed pierwszym ruchem i wyjaśnić wszystko na spokojnie.

Wydawca dostarczył nam również dodatek do Pokoleń zatytułowany Gospoda. jego recenzja pojawi się wkrótce.

Póki jeszcze czas – piszcie do Mikołaja.

Kamil Świątkowski

Hobbity
Hobbity.eu