Koniec warty – Stephen King

Wstęp do tej recenzji, to najwłaściwsze miejsce, by szczerze przyznać się, że naprawdę nie cierpię Stephena Kinga. Może nie tyle jego samego, co sposobu, w jaki kreuje swój świat, jak żongluje faktami i napięciem, jak potrafi wykreować atmosferę tak elektryzującą, że od samego czytania włosy stają dęba...

okładka książki

… a najbardziej nie lubię go za to, z jaką łatwością manipuluje moją wyobraźnią. I za to, że nie nauczyłem się mieć na baczności czytając te wszystkie starsze książki. King po prostu już taki jest. Potrafi z najzwyklejszego i najspokojniejszego tematu wysączyć najczarniejsze koszmary. Kiedy pisze o sielance i zaspanym miasteczku, to mogę być pewien, że za chwilę spłonie szkoła. A to tylko jedno z łagodniejszych rozwiązań, które autor ma w zanadrzu.

Koniec warty rozpoczyna się trzęsieniem ziemi, a konkretnie próbą masowego zabójstwa przy pomocy samochodu. Ten epizod zajmuje jednak zaledwie kilka stron i czytelnik zostaje przeniesiony do wydarzeń odbywających się kilka lat później. Sprawca masakry został ujęty podczas próby następnego masowego mordu i dość skutecznie obezwładniony. Obecnie przebywa w szpitalu, na oddziale klinicznym zajmującym się uszkodzeniami mózgu. Większość społeczeństwa uważa, że nie stanowi on już zagrożenia. Czytelnik jednak musi pamiętać, że w tej historii karty rozdaje Stephen King. Brady – bo tak ma na imię główny czarny charakter – znalazł sposób, by komunikować się ze światem zewnętrznym i by realizować swój pokręcony plan.
Niemałą rolę w tych działaniach odgrywa małe elektroniczne urządzenie, które kształtem i działaniem przypomina przenośną konsolę do gry, albo czytnik do e-booków. Po raz kolejny, przeklinając własną wyobraźnię i jej podatność na sugestie tego autora, przyjrzałem się swojemu kindle'owi. Ogólnie jestem zwolennikiem książek papierowych, ale tym razem coś mnie pokusiło, bo przeczytać to w formie elektronicznej. No i mam za swoje.

King potrafi po mistrzowsku opisać ciemną stronę ludzkiej natury. Tym razem wspomógł się jeszcze odrobiną mocy nadnaturalnych i dużą dozą fantazji. Naprawdę mam nadzieję, że to fantazja, bo jeśli nawet niektóre z opisanych sytuacji i działań są tak proste, jak to wygląda w książce, to ludzkość czeka nieciekawa przyszłość. Nie bez znaczenia jest też rosnące uzależnienie ludzi od otaczającej ich techniki. Coraz więcej ludzi nie wyobraża sobie wyjścia z domu bez telefonu, niemal każdy nowy gadżet jest witany z otwartymi rękami, a jeśli dodatkowo można go otrzymać za darmo, to wyłączane są wszelkie hamulce i pozory ostrożności.

I jeszcze jedna, typowa dla Kinga, sprawa. Główny złoczyńca wydaje się mieć los po swojej stronie. Nawet mimo tego, że nie wszyscy ulegają jego „czarowi”, a detektyw, który go ściga jest dedukcyjnie całkiem sprawny, to i tak Brady unika odpowiedzialności i wymyka się pułapkom. Nic nie jest zbyt proste i zbyt oczywiste, a gra „według reguł” niekoniecznie musi się zakończyć zwycięstwem sprawiedliwości.

Nie cierpię go. Koniecznie musicie to przeczytać.

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Albatros
ISBN: 9788379857531