Zanim jeszcze rozpocząłem lekturę tej książki byłem świadkiem krótkiej rozmowy, w której autor brał udział, na temat sensowności i właściwego znaczenia pojęcia „literatura kobieca”. Wniosek jaki można było wynieść z tej rozmowy, to że „literatura kobieca” jest pojęciem zarówno abstrakcyjnym, jak i sztucznym. Ale z drugiej strony... przecież życie da się zamknąć w takich samych szufladkach.
W tym miejscu mógłbym teraz dowodzić, jak niemal wszyscy kreujemy swoje wizerunki – bardziej, lub mniej świadomie – ile starań wkładamy w dopracowanie szczegółów, po których będą nas oceniać zarówno nowi znajomi, jak i starzy przyjaciele. Spośród czytających te słowa wielu zaprzeczy, po czym powróci do codziennych zajęć upiększania, ubierania, wychowywania i wyrażania opinii. Mógłbym, ale – szczerze mówiąc – nie chcę. Wolę poczytać książkę, a potem opowiedzieć Wam o niej.
Wszystko zaczęło się właśnie od książki Póki pies nas nie rozłączy. Nie wiem, czy jest to literatura kobieca, czym mogłaby się, jako taka, charakteryzować oraz czy bym ją lubił, ale najnowsze dzieło Romualda Pawlaka wciągnęło mnie z łatwością i nie odpuściło, aż do końca.
Prosta historia – na tyle prawdopodobna, że każdy znajdzie wśród swoich znajomych kogoś, kto odpowiadałby pierwowzorom bohaterów. On... ona... i to, co ich łączy... – w tym wypadku czarny, rasowy Pudel. Pudel ma na imię Egon i podtrzymując imienną tradycję „ma plan” i jak na razie jest „klawo, jak cholera”. Wszyscy, którzy kojarzą Gang Olsena domyślą się, że jednak coś musi pójść nie tak. Tym razem problem polega na tym, że plan mają wszyscy, każdy inny, a żadna z zainteresowanych stron nie podejmuje trudu by uzgodnić działania z pozostałymi. Może jeszcze inaczej – dwie z tych stron nie podejmują trudu – trzecia po prostu nie może, a co gorsza zyskując świadomość tej nie mocy zdaje sobie również sprawę, że powoli staje się narzędziem w rękach pozostałych.
Cała historia przedstawiona jest z kilku punktów widzenia. Może to sprawiać wrażenie chaosu, ale wydaje mi się, że tym lepiej oddaje to rozterki i swego rodzaju „zamotanie” trójki głównych bohaterów, którzy – teoretycznie wiedząc czego chcą, w praktyce kompletnie nie wiedzą, co robić.
Autor – chociaż sam tego otwarcie nie przyznał – zmieniając kategorię literacką zachował typowe dla siebie poczucie humoru i choć niektóre sytuacje, pasujące do powieści fantastycznych, wydawałyby się nierealne w zwykłej szarej codzienności, to przyjemność czytania pozostaje tak samo wielka.
Może trochę wbrew temu, co napisałem na początku oraz wbrew dyskusji o literaturze kobiecej książkę polecam również facetom. Póki pies... zawiera bowiem kilka niezmiernie ważnych obserwacji dotyczących natury mężczyzny, kobiety, czy nawet … pudla.
Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11915-5