Rzadko sięgam po książki dla młodzieży. Może częściowo dlatego, że dużo ich przeczytałam będąc nastolatką. Częściowo wynika to zapewne także z faktu, że tak dużo jest innych książek, które chciałabym przeczytać i poznać. Niemniej jednak od czasu do czasu warto sięgnąć i po lekturę przeznaczoną dla młodszych czytelników. One także poruszają istotne problemy i kwestie, z którymi i dorośli muszą się stykać w swoim codziennym życiu.
Nowa Ziemia to książka, która mocno mnie zaskoczyła. Największą niespodzianką była świadomość, że wszystko co opisuje, wydawało mi się dość znajome. Nie tylko pod kątem ściśle literackim, ale także w ujęciu ogólnej wiedzy – tej pozaksiążkowej.
Nowa Ziemia to książka, która mocno mnie zaskoczyła. Największą niespodzianką była świadomość, że wszystko co opisuje, wydawało mi się dość znajome. Nie tylko pod kątem ściśle literackim, ale także w ujęciu ogólnej wiedzy – tej pozaksiążkowej.
Sobotnie popołudnie, a za oknem chlapa… Zwinęłam się więc na kanapie w towarzystwie kubka ulubionej kawy, dwóch niemałych psów i głównej bohaterki, Niny Petrykowskiej. Na kilka godzin zagłębiłam się w świat szesnastolatki i jej rodzinno-sercowo-koleżeńskich problemów.
Pierwszą część wchłonąłem jak gąbka i przyznam szczerze, że po skończonej lekturze miałem spory niedosyt. Chciałem wiedzieć, co dalej. Pisząc o pierwszej części – Czerwieni Rubinu – napisałem o kredycie zaufania, jakiego zdecydowałem się uruchomić dla Literackiego Egmontu właśnie z powodu tej książki. Teraz powiem szczerze, że Wydawnictwo ten kredyt spłaca, a ja bardzo się z tego powodu cieszę.
Primo – nie oceniaj książki po okładce. Secundo – nie oceniaj książki po jej wydawcy. I wreszcie tertio – nie oceniaj książki po zamieszczonej na okładce adnotacji trylogia. Takie trzy myśli błądziły mi po głowie kiedy czytałem Czerwień Rubinu i dodam od razu, że nie błądziły zbyt długo.
Otrzymałem tę książkę razem z promocyjną zakładką, na której wydawca zapisał hasło: „Kukiełki to władza, legendy to przyszłość...” - Uszy wyobraźni natychmiast podsunęły mi dźwięki zagrane przez Metallicę i wydawało mi się nawet, że postaci na okładce zaczęły tańczyć. Opowieść się zaczęła...