Magia, magia, magia… Przecież to niemożliwe, że nie istnieje w naszym świecie. Musi istnieć, tylko jej nie widzimy – chociaż czasem może czujemy jej obecność. Niekiedy zdarza nam się tak bardzo czegoś chcieć, a gdy się spełnia – nie umiemy wytłumaczyć sobie jak to się właściwie stało. A więc: istnieje czy nie? Jak bardzo chcielibyśmy, żeby istniała?
Małe miasteczko w Karolinie Południowej na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od innych. No, może trochę za bardzo żyje historią (mimo że akcja rozgrywa się w czasach współczesnych, wciąż bardzo żywa jest pamięć wojny secesyjnej).
Od wielu pokoleń w miasteczku żyje pewna rodzina, niezbyt może lubiana, ale akceptowana. Ethan – główny bohater powieści – jako jedyny (a w każdym razie tak się wydaje na początku) wie o niej nieco więcej niż inni. Wie, że członkowie tej rodziny nie są ludźmi – to demony, inkuby, sukuby, syreny i inne dziwne istoty z całkiem innego świata, ale w ludzkich ciałach.
W 16 urodziny każda z nich musi opowiedzieć się po której stoi stronie – światła czy ciemności. Ethan zakochał się w Lenie – jej 16 urodziny minęły, a mimo to udało jej się pozostać bez wyboru – ale za bardzo wysoką cenę. No i nie może być przecież tak, żeby dzień naznaczenia nie nadszedł w ogóle… Lena dysponuje wyjątkowo silnymi mocami i wie, że jeśli kiedykolwiek wybierze którąś ze stron, wszyscy krewni z drugiej strony zginą. Mogłoby się wydawać, że wybór jest prosty, bo stojący po stronie ciemności nie zasługują na to, żeby żyć. Ale „nic nie jest takie, jak się wydaje – w świetle jest ciemność i w ciemności światło...”
Książka jest niezwykle wciągająca i trudno się od niej oderwać. Można znaleźć tam różne elementy magii – od syrenich sztuczek po voo doo, przy czym voo doo używane jest przez śmiertelników do powstrzymania zła.
Z drugiej strony nie tylko o magię w tej powieści chodzi. Dla mnie to książka o wyborach, przyjaźni i miłości, o ludzkich charakterach. Przecież prawie nikt nie może o sobie powiedzieć, że zawsze będzie stał po jednej stronie. Demony od pokoleń żyjące między ludźmi też się aklimatyzują i mają dokładnie te same co ludzie dylematy. Ba, wrosły w ludzką społeczność tak mocno, że zdarza im się niekiedy zakochać w śmiertelniku.
Lena i Ethan próbują znaleźć sposób jak mogą razem żyć i… przeżyć. Okazuje się zupełnie niespodziewanie, że mają w tym wsparcie swoich rodzin (no, nie w 100% jeśli chodzi o Lenę…) i wcale nie stanęli przed tym problemem pierwsi.
Podoba mi się galeria postaci drugoplanowych. Taki na przykład wujek Macon, inkub krwi (coś jak wampir), który nie chcąc krzywdzić ludzi nauczył się kontrolować swój głód i zmienił dietę – zamiast krwią, żywił się ludzkimi snami. Chociaż sama nie wiem, która z tych diet jest bardziej przerażająca. Na pewno nie chciałabym żeby ktoś grzebał w moich snach, demon czy nie. Niemniej wujek Macon mimo że jest istotą ciemności jest postacią niewątpliwie pozytywną.
Albo Siostry – trzy niemal stuletnie staruszki, ciotki Ethana. Niby zwykłe, niczego nieświadome śmiertelniczki. I Amma – kucharka w domu Ethana, grożąca syrenie drewnianą kuchenną łyżką, niezwykle skutecznie zresztą…
To bardzo dobra lektura na pochmurne, jesienne wieczory, dla oderwania się od prozy życia. Polecam ją nie tylko wielbicielom gotyckiego stylu czy mrocznego fantasy. Wbrew pozorom przesłanie jest wyraźne, nie tylko w relacjach ludzie – demony: nie oceniaj nikogo, nie znając przesłanek jakie nim kierują i nie próbując go zrozumieć.
Wydawnictwo Łyński Kamień
ISBN: 978-83-927607-4-0
Przeczytaj również
Piękne Istoty
Istoty Chaosu