Czy zdarzyło Wam się kiedyś wejść w wielką przygodę w samym jej środku – powiedzmy w czwartym tomie? Czy może unikacie takich sytuacji, by potem nie narzekać, że nie możecie się odnaleźć, bo wszystko, co ważne, zostało już powiedziane w pierwszych trzech tomach? Tak? A Gwiezdne Wojny oglądaliście?
No dobrze, żarty na bok, ale muszę przyznać, że z Uhtredem po raz pierwszy spotkałem się właśnie w IV tomie „Wojen Wikingów”. Oczywiście poczułem się trochę obco – wszyscy bohaterowie się znali i mieli już za sobą wiele wspólnych przygód. W wielu miejscach opowieści wydawało mi się, że tak naprawdę trafiłem na sceny finałowe i główna uczta już dawno mnie ominęła. Ale to tylko pozory. W sagach tego typu akcja może pojawić się w każdym momencie i nawet jeśłi się tego spodziewacie, to Was zaskoczy.
Lubię Cornwella i już choćby dlatego miałem przeczucie, że recenzja nie będzie hiperobiektywna. Z drugiej strony – wszystkie recenzje mamy subiektywne i tym się szczycimy. Chciałbym jednak zaznaczyć, że styl, w jakim napisana jest Pieśń miecza mocno mnie zaskoczył. Przestawienie się na homeryckie i rozbudowane zdania zajęło mi przynajmniej kilkadziesiąt stron. Potem przyjemność z lektury nie była już niczym zakłócona. Przez chwilę zastanawiałem się, czy to tylko moja wyobraźnia płata mi figle, czy faktycznie jest coś na rzeczy. Może Cornwell chciał się zabawić w Barda, który opiewał dzieje wielkich wodzów w przepysznych sagach...
… pewnie myślałbym tak jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że wkrótce książka wciągnęła mnie i zajęła moją wyobraźnię czymś zupełnie innym. Zacząłem podążać za Uhtredem przez błoto, krew i knowania. Byłem ciekaw jak potoczą się losy plotki o powstałym zmarłym, który wieszczy nowego władcę oraz tego, w jaki sposób ktoś kompletnie niezainteresowany Londynem, znajdzie się w sytuacji, w której to od niego będą zależeć losy przyszłej stolicy Anglii.
Minęło już kilka lat, od czasy, gdy z takim smakiem czytałem książki nie tyle historyczne, co książki do historii. Pierwsze wieki naszej ery na wyspach brytyjskich były jednak zawsze traktowane bardzo ogólnikowo. Może nawet zbyt ogólnikowo nawet jak dla miłośnika zupełnie innych miejsc i okresów w historii. Pozostawały domysły.
Teraz, gdy czytam Cornwella, mogę sobie wyobrazić, że takich osób było zdecydowanie więcej i cieszę się, że niektórzy postanowili swoje myśli przelać na papier. Pozostałe tomy czekają.
Wydawnictwo Erica
ISBN: 978-83-62329-72-4