Wojna o wszystkie oceany. - Lesley Adkins, Roy Adkins

Są książki, które świetnie się czyta, cudownie się o nich opowiada, które wybuchają fajerwerkami w wyobraźni... a potem odstawione na półkę czekają, by znów po nie sięgnąć. Ale nie oszukujmy się. Przy tylu nowych tytułach rocznie beletrystyka musi poważnie zabłysnąć, żeby przyciągnąć uwagę raz jeszcze.

okładka książki

Są jednak i takie książki, które wyobraźnię rozbudzają daleko mocniej niż beletrystyka. Historie, które opowiadają, są bowiem tym bardziej niesamowite, że wydarzyły się naprawdę. Wojna o wszystkie oceany jest właśnie taką książką. Dwoje historyków-archeologów napisało książkę o okresie wojen Anglii z napoleońską Francją. Skupili się na obszarze bitew morskich i morsko-lądowych oraz na wszystkich związanych z tym działaniach na lądzie.

Wszyscy szukający tu hollywódzkiego pirata-amanta srodze się zawiodą – w przeciwieństwie do ogólnie przyjętych standardów „romantyzm” morskich przygód bardzo często opierał się na przymusie, brutalnej rozłące z bliskimi osobami, szkorbucie i litrach przelanej krwi. Autorzy opisują morskie kampanie w sposób bardzo barwny, ale przede wszystkim – prawdziwy. I tak dowiadujemy się, że najpopularniejszym sposobem rekrutacji załogi – zwłaszcza w czasach konfliktu – była zwyczajna branka. Oddziały „rekrutacyjne” mogły zgarnąć na pokład prawie każdego w porcie. Jednak, gdy tylko rozchodziła się wieść o poborze, mężczyźni uciekali w głąb lądu. Branka nierzadko szła tam za nimi – reguły naboru były ustalane na bieżąco.

Inna historia tłumaczy nam, dlaczego Thomas Cochrane – pierwowzór Jacka Aubreya („Pan i władca – na krańcu świata”) - był przez Napoleona nazywany Wilkiem Morskim. Bonaparte był rozwścieczony swobodnymi poczynaniami angielskiego kapitana, który nie tylko rozbił regularną żeglugę przybrzeżną Francji, ale dodatkowo zadał jej również mnóstwo strat w potyczkach lądowych, w które angażował miejscową ludność. Oczywiście – każdy medal ma dwie strony – za swoje wyczyny Wilk Morski zyskał uznanie ze strony pozostałych dowódców angielskich statków, ale już Admiralicja udzieliła mu nagany za ponadplanowe zużycie prochu i ładunków.

Jeszcze inny rozdział poświęcony jest udziałowi królewskiej marynarki w powstrzymaniu francuskiego rajdu na Akkę. Niezwykle celne i skuteczne salwy ze statków angielskich na długo związały walką oddziały Napoleona, który ani nie mógł dosłać posiłków swoim wojskom, ani też ruszyć dalej.

Książka zawiera mnóstwo podobnych informacji. Zebrane i uporządkowane tematycznie stanowią rzetelne archiwum cennych danych dla wszystkich choć trochę zainteresowanych epoką wielkich żaglowców. Wiedza przedstawiona przez autorów jest już odbrązowiona i czytelnik może łatwo poznać dobre i złe strony omawianych wydarzeń i decyzji. Mimo wszystko jednak między wierszami autorzy przemycają odrobinę brytyjskiej stronniczości. Na przykład w opisie pierwszych działań wojennych - Napoleon wydał nakaz aresztowania wszystkich obywateli angielskich, jako odwet za zajęcie dwóch francuskich statków rzekomo jeszcze przed oficjalnym wypowiedzeniem wojny. Autorzy nie mają takich wątpliwości – podkreślają, że do przejęcia doszło już po deklaracji wojennej.

Na uwagę zasługuje również bardzo trwałe wydanie książki. Twarde okładki z obwolutą i szyte strony to atuty, które sprawią, że jako źródło wiedzy i inspiracji Wojna o wszystkie oceany służyć będzie przez długie lata, a jeśli trafi na półkę, to będzie ją często opuszczać.
Być może nie uda się tej książki przeczytać w całości już pierwszego dnia, ale też po prawdzie – nie ma takiej potrzeby. To książka, która zawiera wiedzę na tyle cenną, że z chęcią się do niej wraca.

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo REBIS
ISBN: 978-83-7510-085-3