Z tą książką mam w zasadzie tylko jeden problem. Z tego, co słyszę, wnoszę, że nie tylko ja. Problem ów polega na tym, że w żadnym wypadku nie jest to książka podróżna. Zdecydowanie jest to model podkocykowy, nafotelowy, kanapowy… hmmm – przykominkowy.
Sięgnąłem po tę książkę tuż przed świętami. Ot tak… w ramach przerwy między piernikiem, a kilkoma innymi, nieco grubszymi, książkami. No ale musicie mnie zrozumieć… w końcu to Carrie Fisher – księżniczka, z którą jest Moc.
Czarownica przyleciała do mnie ponad tydzień temu. Przyleciała na szczotce – takiej przedpremierowej. Przysiadła sobie na biurku i czekała na wczorajszy poranek. Otworzyłem na pierwszej stronie i zacząłem czytać. Wtedy nadszedł wieczór...
Kiedy myślę o książkach, które czytałam, to widzę, że miały większy lub mniejszy wpływ na moje życie. Jedną z nich bez wątpienia jest Życie po skoku. Książka urzekła mnie swoją prostotą i wymownym przesłaniem. To historia wspaniałego człowieka….historia, której bohaterem mógłby być każdy z nas. Pokazuje jakie skutki może nieść za sobą jeden nieprzemyślany krok..