Imię i nazwisko
Anna Klejzerowicz.
Zawód
Pisarka, publicystka, fotograf, redaktor.
Pierwsze napisane słowa
Narcystycznie: ANIA :-)
Pierwsza przeczytana książka
Nie pamiętam dokładnie, ale mogły to być „Baśnie” Andersena z królową śniegu Szancera na okładce. Moje pierwsze wspomnienie gwiazdkowe.
Pierwsza napisana książka
Bajka zatytułowana „Kora z Krainy Szkarłatnych Róż”, napisana w dzieciństwie, w zeszycie w kratkę, zaginiona gdzieś w dżungli strychu moich rodziców. Potem to imię – Kora - na tę cześć otrzymała nasza sunia.
Pierwsza na serio: „Złodziej dusz – opowieści niesamowite”.
Mój najlepszy pomysł
Przeprowadzka poza miasto.
Gdzie piszę najczęściej
Przy biurku, pod oknem z widokiem na ogród.
Zaczynam pisać gdy...
Pomysł w mojej głowie zmaterializuje się i zaczyna prześladować nawet w snach...
Gdy zaczynam pisać to...
Zapominam o bożym świecie.
W szufladzie czeka pomysł na
Powieść grozy. Taką prawdziwą: straszną i mroczną, ale nie w stylu masakry piłą taką czy inną. Bez krwawej jatki, za to z mglistą tajemnicą, mrożącą krew w żyłach ;-)
Uwielbiam książki, które
Opowiadają historię, pochłaniającą mnie bez reszty. Takie, przy których zapominam, gdzie i kim jestem.
Nie cierpię książek, które
Nie wnoszą nic do mojego świata. Sztucznych, egzaltowanych, przesłodzonych. Książek o niczym. Oraz takich, które są wtórne, obliczone na tani poklask, powielające schematy.
Książka, do której wracam
Oj... jest ich więcej. Na przykład wszystkie powieści Eco (z wyjątkiem „Tajemniczego płomienia królowej Loany”) oraz kilka książek Pereza-Reverte, kryminały Agathy Christie, Joe Alexa i P.D. James. I jeszcze stare wydanie opowieści z dreszczykiem.
Gdzie czytam najczęściej
Na tapczanie.
Moja największa niespodzianka po wydaniu książki
Że... „to ja napisałam?!” :-)
Moje największe marzenie, jako autora
Komfort psychiczny, żeby móc pisać w spokoju.
Moje największe rozczarowanie
Wieczna walka z czasem, skazana na porażkę.
Spotkanie z czytelnikami to
I frajda, i stres. Bardzo je lubię, choć zawsze mam tremę.
Pisanie to dla mnie
Moja praca i zarazem pasja. Konieczność.
Piszę dla
Dla czytelników! Dla „pokrewnych dusz”. Bez nich byłaby to tylko jakaś autoterapia, a chyba jej za bardzo nie potrzebuję.